wtorek, 27 stycznia 2015

Rozdział 18 "Zdarzają się chwilę kiedy bywam jak pamiętnik."

~*~

"Kocham Cię..                               
Każdy dzień jest jak sen, kiedy tylko jest przy Tobie.
Teraz wiem, czego chcę.
Nie opisze tego w słowie.
Czuję lęk..
Przecież wiesz, że nie chcę 
Cie ranić.
Nie potrafię tego znieść
kiedy jesteśmy sami.. <3"

~*~
Całą noc nie mogłam spać, wciąż miałam przed oczami tę aferę na plaży.
Nie miałam pojęcia kim jest ta osoba która chciała mnie zabić, ale wiem jedno musiała być kimś ważnym w życiu moich piłkarzy.
Kręciłam się z boku na bok, a jej wyzwiska odbijały się w mojej podświadomości niczym złudne echo.
Każde jej słowo pamiętam bardzo dobrze, każdy ruch wykonany w moim kierunku i te furię w jej tęczówkach.
Nie panowała nad sobą..
Gdyby nie Leo mogłoby już mnie tu nie być..
Zdenerwowana całą tą sytuacją sięgnęłam po laptopa z szafki nocnej.
Powoli zaczynał się uruchamiać, gdy usłyszałam głośne pukanie do drzwi.
-Proszę..- przełknęłam głośno ślinę.
Zaczynałam powoli wariować.
Przecież ona nie weszła by do tak dobrze strzeżonego domu?
Więc dlaczego obawiałam się jej do tego stopnia nawet w tak bezpiecznym miejscu?!
Chyba o to jej chodziło żebym się bała.
Moje przemyślenia przerwały uchylające się drzwi.
-Wiedziałem że nie śpisz.- do pokoju wszedł Bartra z kubkiem gorącej herbaty.
-Skąd?- zdziwiłam się odkładając komputer na bok.
-Intuicja.- mrugnął do mnie okiem, siadając na skraju łóżka.
-Nie gryzę.- zaśmiałam się cicho widząc jego lekkie skrępowanie.
-Wiem.- wyszczerzył się podając mi napój.
-Dziękuje.- podciągnęłam nogi pod brodę, odbierając parzącą szklankę.
-Tylko się nie oblej gapo.- podrapał się po karku rozsiadając naprzeciw mnie.
-O to się nie musisz martwić.- odparłam zamaczając usta w parującym naparze.
Chłopak lustrował moją twarz z taką dokładnością że na moje policzki powoli wkradały się różowe rumieńce.
Kącik jego ust delikatnie unosił się co chwilę do góry, nie rozumiałam co wywoływało u niego tak dobry nastrój, ale mogłam się domyślić że moja twarz przybrała już kolory dojrzałej piwonii.
-Nie gap się tak.- mruknęłam odwracając twarz w drugą stronę.
-Czemu?- chwycił mój podbródek przysuwając się na niebezpieczną odległość.
-Bo tego nie lubię Lamusie.- ryknęłam głośnym śmiechem.
-Lamusie?!- wstał kierując się w stronę wyjścia.
-Jaki obrażalski.- szczerzyłam się w jego kierunku.
-Dobranoc buraczku.- zbył mnie wychodząc z pomieszczenia.
-Pff...- bąknęłam oburzona opierając głowę o zimną ścianę.
Bardzo dobrze że jakoś zaradziłam naszej odległości, nie chciałam między nami krępującej sytuacji, a mieszkając w jednym domu zdarzały by się one później dość często.
Chwyciłam Notebook z biurka, drżącymi rękoma.
Powoli wstukałam hasło i zaczęłam przeglądać facebook'a.
Nie byłam na nim już dobry miesiąc, więc miałam dużo do nadrobienia.
Powoli zjeżdżałam w dół po zaproszeniach do grona znajomych..
Gdy ujrzałam znane mi dość dobrze nazwisko Caroline Bosch.
Weszłam w galerię jej zdjęć nie mogąc skojarzyć skąd ją znam.
Niestety nic nie przyszło mi do głowy.
Pooglądałam jeszcze chwilkę stronę główną, a oczy same mi się zamykały.
Ciekawa która godzina spojrzałam na prawy dolny róg monitora.
03:24- rzuciłam się na poduszki, zatrzaskując przedmiot i wsuwając go pod łóżko.
Nawet nie wiem w jaki sposób znalazłam się w krainie Morfeusza.
~*~
Obudziły mnie promyki słońca, wdzierające się do pokoju przez żaluzję.
Jęknęłam zła na samą siebie że wieczorem porządnie ich nie zasłoniłam.
Powoli podniosłam się z łóżka przeciągając niczym rasowa kotka.
Spojrzałam na siebie w lustrze z cichą nadzieją że dość szybko uporam się z poranną toaletą. 
Lecz w moim przypadku to chyba nie możliwe. 
Wyglądałam jak siedem nieszczęść, w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Stanęłam przed ogromną szafą szukając ubrań na dzisiejszy dzień.
W planach nie miałam jakiś specjalnych wyjść czy czegoś w tym kierunku, więc postawiłam na klasyk mojej garderoby:

Zadowolona z końcowego efektu, chwyciłam telefon z umywalki robiąc sobie selfie, które po chwili znalazło się na Instagramie z podpisem:
#Happy #smile #Barcelona #<3
Nie musiałam długo czekać żeby dostać kilka komentarzy z Dortmundu typu:
'Tęsknimy śliczna'
'Wracaj do nas, bez ciebie to nie to samo'
'Moja kochana siostrzyczka'
'Baw się dobrze, i szybko wracaj do nas<3'
Pokiwałam niedowierzająco głową i nie odpisując im udałam się na dół.
Powoli schodząc schodami usłyszałam stukanie szpilek Amber.
-A ty jeszcze w domu?- zdziwiłam się bo mówiła że dziś ma dużo pracy i nie będzie jej do późna.
-Tak, muszę spakować kilka potrzebnych rzeczy.- zobaczyłam małą walizkę przy jej nodze, wytrzeszczając  szeroko oczy.
-Po co?- uniosłam brew do góry zakładając ręce na piersi.
-Okazało się że muszę wyjechać na cztery dni w delegacje i jesteś skazana przez ten cały czas na Bartre.- zrobiła smutną minę, ale mnie jakoś mało to ruszyło.
-Dam radę, powodzenia.- przytuliłam ją całując w policzek.
Nie wiem dlaczego, cieszyłam się z jej wyjazdu.
Nie żebym znowu nie lubiła brązowookiej, przecież dopiero co złapałam z nią dobry kontakt, ale mało przekonywała mnie ta jej Delegacja.
Weszłam do kuchni od razu sięgając do lodówki po pitny jogurt.
Usiadłam na blacie i opierając się o szafki obserwowałam Amb czekającą na Taksówkę.
Po jakiś pięciu minutach zamiast niej zjawiło się jakiś czarny samochód do którego bez większych oporów wsiadła.
Nie powiem z lekka mnie to zdziwiło, ale nie chcąc wtrącać się w jej życie poleciałam do góry po swój komunikator z całym światem i wyszłam do parku.
Niedaleko niego kupiłam kubek świeżych malin i ruszyłam na wolną ławkę nie daleko fontanny.
Założyłam na nos okulary słoneczne i wyciągnęłam z obszernej torebki laptopa.
Chciałam porozmawiać choć chwilę z Reusem.
Więc na wszelki wypadek kupiłam małą mapę miasta, telefon naładowałam przed samym wyjściem i zapisałam sobie na małej karteczce adres mieszkania Marca.
Nie miałam zamiaru znów spotkać tej dziewczyny.
Na samo jej wspomnienie robiło mi się słabo.
Uruchomiłam Skyp'a spoglądając czy jest aktywny, tak jak się spodziewałam był i po krótkiej chwili sam do mnie zadzwonił.
-Hey misia.- już czułam że ma bardzo dobry humor, którym miałam nadzieję że szybko mnie zarazi, gdyż pomimo uśmiechu na twarzy wciąż miałam w głowię dziewczynę która chciała mnie zabić.
-No Hey.- włączyłam swoją kamerkę.
-Co jest?- piłkarz patrzył na mnie, a jego mina momentalnie zrzedła.
-Nic..- wymamrotałam cicho chcąc uniknąć tematu.
-Jak to nic, przecież widzę że coś jest nie tak. Po co ci te okulary słoneczne jak ze mną rozmawiasz?- wybuchnął śmiechem, a ja odetchnęłam z ulgą.
-Bo jestem o tu.- podniosłam peceta pokazując mu obszar dookoła mnie.
-Aha..- walnął się w czoło co przyjęłam cichym chichotem, żeby nie usłyszał.
-I co z tatą odzywał się od wczoraj?- zapytał zatroskany.
-Nic, nie pytał o mnie od tamtego momentu, chyba że Bartra mi nie powiedział.- odparłam,  moje oczy momentalnie się zaszkliły.
-Może jeszcze się zapyta nie oceniaj go pochopnie.- wydusił z siebie na jednym tchu.
-Wiesz co sama już nie wiem. Ostatnimi czasy zdarzają się chwilę kiedy bywam jak pamiętnik. Wszyscy wrzucają do mnie wszystkie swoje uczucia, a ja mam z nimi walczyć.- wrzuciła do ust kolejny owoc.
-Powinnaś odpocząć i nie martwić się o innych. Jak twój ojciec się nie odezwie to będzie jego strata, pamiętaj że masz mnie i się nie przejmuj.- posłał mi całusa.
-Wiesz jakbym się chciała do ciebie przytulić i już nigdy nie puścić.- rozmarzyłam się przytulając swoimi rękoma.
-Już nie długo się zobaczymy, a na razie musisz się trzymać..
Nasza rozmowa mogłaby się nie kończyć, ale Robert zabrał mi blondyna na maraton w Fifę i nie miałam innego wyjścia jak spakować swoje rzeczy i wrócić do posiadłości Barcelońskiej "15".
Idąc w stronę jego domu zobaczyłam po drugiej stronie chodnika znajomy mi ubiór, a właściwie bluzę zawieszoną na głowie i wypadające z niej blond włosy.
Szybko przebiegłam ulicę i podbiegłam do tej osoby.
Ściągnęłam z jej głowy kaptur i spojrzałam prosto w oczy.
-Co ty robisz?!- wrzasnęła na mnie oburzona kobieta.
Zrobiło mi się strasznie głupio.
Byłam pewna że to ta sama osoba co na plaży.
Bluza była identyczna i jakby tak samo leżała na tej dziewczynie jak na tamtej.
-Przepraszam chyba panią z kimś pomyliłam.- przygryzłam wargę, odwracając się na pięcie.
Zrobiłam kilka kroków po czym odwróciłam w za siebie.
Blondynki już nie było, a ja zostałam sama na ulicy..

      "Dostałam gorzką czekoladę od życia z napisem "Oby zawsze było ci tak słodko" 




10 komentarzy:

  1. Zajebiste *.*
    Ach ta Amber, ach ta delegacja xd
    Juz się boje co się stanie podczas jej nieobecności xd hah. ; p
    czekam na nn. ;* dużoooo weny xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny *-*
    I teraz się będzie działo coś tak czuję xd
    Dużooo weny <3
    Czekam na następny! ;**/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  3. Amber? Delegacja? Tsa... Bo uwierzę.
    Bartra. On mi nie pasuje. Co on chciał zrobić??
    Przecież wie, że Cind jest z Marco, noo...
    Mam nadzieje, że podczas nieobecności Amber nic się nie wydarzy, heh...
    A Marco... Ma racje. Cind powinna się wyluzować i zapomnieć o problemach. Powinna odpocząć i wgl...

    Pozdrawiam! :D :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny! ♥ Mam nadzieję, że Cind szybko nie wyjedzie z Barcelony.Czytałam rozdział pełna napięcia.. I wgl ta dziewczyna... ;o
    Czekam z niecierpliwością na next! :* ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta, jasne - delegacja. Pffy... Ale boję się, że między Bartrą a Cind może do czegoś dojść... On zachowuje się, jakby miał na nią chrapkę :/ Mam nadzieję, że Cinderella się nie zapomni i szybko wróci do Marco do Dortmundu ;) Czekam na next, kochana, a w międzyczasie zapraszam do siebie ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział boski! ;* Duużo weny życzę! <3
    /Ida

    OdpowiedzUsuń
  7. A czy tam nie było ''dostałam od życia gorzką czekoladę, z podpisem oby zawsze było ci tak słodko"? Nwm nie wnikam tak tylko. Ogólnie nie mam wgl czasu żeby czytać opowiadania i komentować juz powinnam spać jutro mam wstać o 6 no wiec postaram się co w mojej mocy. Uwielbiam to opowiadanie ale nie mogę się doczekać aż ona będzie z Bartrą ♡ ile jeszcze musze Czekać?
    No ile przecież i tak wiem ze z nim będzie u musi z nim być bo inaczej będę bić !!
    No i wgl to ta CiNd chyba powinna iść do psychiatry bo powoli popada w paranoję -_-
    albo wiem zwierzy się bartrze *-*
    Albo no nie wnikam tylko czekam na dalsze części :)
    Zastanawia mnie tylko jedna rzecz Dlaczego nic nie ma na AlexisAndNela no po prostu smutno :( Lubie to opowiadanie :(
    No i nie wiem co tu jeszcze napisać ogólnie może. . Lubie to opowiadanie, jest ciekawe, jest Bartra :) tylko żadko są kolejne rozdziały dlatego..
    niecierpliwie czekam na cześć dalszą ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział :3 czekam na następny :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział cudny, chociaż krótki, to cieszy oko :D :**
    Kocham twój, blog i do następnego <3
    WENY :D :*

    OdpowiedzUsuń