Obudziłem się razem ze wschodzącym słońcem, które muskało moją twarz. Otwierając oczy ujrzałem na swojej klatce piersiowej Cind. Wyglądała tak słodko gdy spała, że aż żal mi było patrzeć jak budzą ją promienie słoneczne.
Mierzyłem ją wzrokiem od stóp do głów, bo nie była przykryta kołdrą.
Leżała w mojej klubowej koszulce, co przyprawiło mnie o szybszą akcje serca.
Nie dość że była piękna to taka krucha i bezbronna, chciałbym obronić ją przed całym światem, wszystkim co złe.
Widywać dzień w dzień uśmiech na jej twarzyczce, widzieć jak tańczy ciesząc się z życia, jak goni wiatr.
Jednak czy ona tego chce? Tego nie mogę być świadomy.
Przedwczoraj mogłem powiedzieć że Marc jak tylko kiwnie ręką ukradnie mi moją księżniczkę, lecz od wczoraj coś się zmieniło.
Czy tylko ja to zauważyłem?! Yes, pewnie to sobie uroiłem.
Powoli przeciągnęła się, a ja wbiłem wzrok w jej ciało, zaczęła otwierać oczy, od razu unosząc je do góry na moją osobę.
-Długoo.. nie śpisz..?- zaczęła ziewać wymawiając te słowa.
Była strasznie zmęczona, widać że długo w nocy musiała nie spać.
-Nie, chwilę- popatrzyłem na nią z szerokim uśmiechem.
-Trochę..- objąłem ją ramieniem.
-To nie moja wina, ojciec mi się śnił mam tego dość!- wrzasnęła zakładając ręce na piersi i wydymając usta w geście wielkiego grymasu.
Było mi okropnie przykro że tyle przeżyła z tym typem i jeszcze teraz śni jej się po nocach.
Nie miała nawet chwili spokoju, jej myśli pewnie wciąż krążyły w kierunku tego co się wydarzyło w jej smutnym, szarym życiu.
-Wiem że nie twoja.- po tych łowach obróciła się całkowicie w moją stronę i przytuliła, zawieszając ręce na mojej szyi.
To było takie miłe, czułem że nie jestem jej obojętny i vice versa.
Napajałem się zapachem jej szamponu nie mogąc myśleć o czymkolwiek innym.
Omotała mnie sobie w okół palca, mogłem za nią wskoczyć w ogień, wydać ostatnie pieniądze żeby poczuć jej usta na moich.
Mierzyłem ją wzrokiem od stóp do głów, bo nie była przykryta kołdrą.
Leżała w mojej klubowej koszulce, co przyprawiło mnie o szybszą akcje serca.
Nie dość że była piękna to taka krucha i bezbronna, chciałbym obronić ją przed całym światem, wszystkim co złe.
Widywać dzień w dzień uśmiech na jej twarzyczce, widzieć jak tańczy ciesząc się z życia, jak goni wiatr.
Jednak czy ona tego chce? Tego nie mogę być świadomy.
Przedwczoraj mogłem powiedzieć że Marc jak tylko kiwnie ręką ukradnie mi moją księżniczkę, lecz od wczoraj coś się zmieniło.
Czy tylko ja to zauważyłem?! Yes, pewnie to sobie uroiłem.
Powoli przeciągnęła się, a ja wbiłem wzrok w jej ciało, zaczęła otwierać oczy, od razu unosząc je do góry na moją osobę.
-Długoo.. nie śpisz..?- zaczęła ziewać wymawiając te słowa.
Była strasznie zmęczona, widać że długo w nocy musiała nie spać.
-Nie, chwilę- popatrzyłem na nią z szerokim uśmiechem.
-Długo w nocy nie spałaś?- zapytałem jak znów zaczęła przecierać czerwone oczy.
-No, aż tak widać?- nie miałem pojęcia jak jej na to pytanie odpowiedzieć.-Trochę..- objąłem ją ramieniem.
-To nie moja wina, ojciec mi się śnił mam tego dość!- wrzasnęła zakładając ręce na piersi i wydymając usta w geście wielkiego grymasu.
Było mi okropnie przykro że tyle przeżyła z tym typem i jeszcze teraz śni jej się po nocach.
Nie miała nawet chwili spokoju, jej myśli pewnie wciąż krążyły w kierunku tego co się wydarzyło w jej smutnym, szarym życiu.
-Wiem że nie twoja.- po tych łowach obróciła się całkowicie w moją stronę i przytuliła, zawieszając ręce na mojej szyi.
To było takie miłe, czułem że nie jestem jej obojętny i vice versa.
Napajałem się zapachem jej szamponu nie mogąc myśleć o czymkolwiek innym.
Omotała mnie sobie w okół palca, mogłem za nią wskoczyć w ogień, wydać ostatnie pieniądze żeby poczuć jej usta na moich.
~*~
Pobudka jaką dziś zafundował mi Marco nie była zła, w porównaniu do nocy.
Nie spałam do 4, nie mogłam opanować własnych myśli !
Powoli rozpierdalały mi głowę, obecność przyjaciela jednak dała mi bardzo dużo.
Czułam że nie jestem sama na tym okropnym świecie!
Widziałam go gdy zamykałam oczy i to dawało mi dużo szczęścia.
Gdy je otwierałam był również obok.
Jak taka moja muzyka, dzięki której robiłam małe kroczki do przodu.
Wiara, siła, moc, to wszystko czułam w sercu, w sobie!
Właśnie zajadałam się kanapkami jak do kuchni wpadł wściekły Bartra.
-Co ci?- spytałam strasznie zszokowana jego zachowaniem.
-Nic- burknął oburzony że byłam taka ciekawska.
-Nie wyżywaj się na mnie, nic nie zrobiłam!- wstałam i już miałam wychodzić, gdy ujął moją dłoń w jego, tym samym zatrzymując w miejscu.
-Puszczaj, nie chciałeś zemną gadać trzeba było to powiedzieć, a nie!- wyrywałam mu się, ale był silniejszy.
Zresztą czego mu się dziwić w końcu jest piłkarzem!
-Przepraszam, ale nie mam ochoty na rozmowy o moim życiu.- wymruczał zmysłowo do mojego ucha.
-A na co masz ochotę!?
-Na to!- zachłannie wpił się w moje usta.
Nie byłam świadoma co się dzieje, jak mam się zachować.
Czułam w podbrzuszu przyjemne ukłucia, a po chwili cała w środku wypełniłam się motylkami, unoszącymi mnie trzy metry nad niebo.
Zaczęłam odwzajemniać każdy jego ruch nie świadoma co wyprawiam.
Nie minęło dużo czasu, a nasze języki zaczęły toczyć ze sobą zaciętą walkę.
-Emm..- odciągnęłam go od siebie żeby nabrać powietrza do płuc.
Mieliśmy powtórzyć to co przed chwilą już kuśtykałam bliżej niego, jak do kuchni wkroczyła Amber, a za nią Niemiec.
Hiszpan patrzył w moje oczy, przewiercając mnie nimi na wylot.
Nie wiedziałam gdzie wbić wzrok, a zwłaszcza gdy siedział na przeciwko mnie i smyrał nogą.
Stawało się to coraz bardziej irytujące, i nadszedł czas gdy przesadził.
Pewna tego co robię nadepnęłam go wściekła.
-Ała..- podskoczył uderzając nogą o stół.
Mam aż taką siłę w nogach?
Raczej nie, mógł się tego prędzej nie spodziewać.
-Co jest?- popatrzył na niego blondyn siedzący obok mnie.
-No właśnie?- założyła ręce na biodra czerwonowłosa.
-Skurcz!- wytłumaczył się szybko, ale chyba nie zbyt mu uwierzyli.
Cholera skubany nie umie kłamać!
Po skończeniu posiłku jak błyskawica pobiegłam na górę i miałam zamiar spędzić tu resztę dnia!
Palę się ze wstydu, brzydzę swoich ust, dotykałam cudzego faceta.
Jak tam mogłam, sama nie chciałabym być zdradzona, a zrobiłam to innej dziewczynie.
Kit z tym że to ta pożal się Boże suka, ale nawet jej to się nie należy, nikt nie zasłużył na takie coś.
*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*
Hey, rozdział pisałam trzy razy i to ostatnia najlepsza wersja, najbardziej mi się podoba ;*
Kocham was i to ile dostaje komentarzy, dobijamy do 12 komentarzy i uśmiech na moich ustach będzie, a dla was prezent.
Uwielbiam was i mam nadzieje że wam się podoba, zawsze jest do was rozdział, a ten centralnie bez zbędnych dedyków :D
Buziaki liczę na was :)
-A na co masz ochotę!?
-Na to!- zachłannie wpił się w moje usta.
Nie byłam świadoma co się dzieje, jak mam się zachować.
Czułam w podbrzuszu przyjemne ukłucia, a po chwili cała w środku wypełniłam się motylkami, unoszącymi mnie trzy metry nad niebo.
Zaczęłam odwzajemniać każdy jego ruch nie świadoma co wyprawiam.
Nie minęło dużo czasu, a nasze języki zaczęły toczyć ze sobą zaciętą walkę.
-Emm..- odciągnęłam go od siebie żeby nabrać powietrza do płuc.
Mieliśmy powtórzyć to co przed chwilą już kuśtykałam bliżej niego, jak do kuchni wkroczyła Amber, a za nią Niemiec.
Hiszpan patrzył w moje oczy, przewiercając mnie nimi na wylot.
Nie wiedziałam gdzie wbić wzrok, a zwłaszcza gdy siedział na przeciwko mnie i smyrał nogą.
Stawało się to coraz bardziej irytujące, i nadszedł czas gdy przesadził.
Pewna tego co robię nadepnęłam go wściekła.
-Ała..- podskoczył uderzając nogą o stół.
Mam aż taką siłę w nogach?
Raczej nie, mógł się tego prędzej nie spodziewać.
-Co jest?- popatrzył na niego blondyn siedzący obok mnie.
-No właśnie?- założyła ręce na biodra czerwonowłosa.
-Skurcz!- wytłumaczył się szybko, ale chyba nie zbyt mu uwierzyli.
Cholera skubany nie umie kłamać!
Po skończeniu posiłku jak błyskawica pobiegłam na górę i miałam zamiar spędzić tu resztę dnia!
Palę się ze wstydu, brzydzę swoich ust, dotykałam cudzego faceta.
Jak tam mogłam, sama nie chciałabym być zdradzona, a zrobiłam to innej dziewczynie.
Kit z tym że to ta pożal się Boże suka, ale nawet jej to się nie należy, nikt nie zasłużył na takie coś.
~*~
-Cjocia- wymamrotała przez jedzenie w buzi mało zrozumiale Oliwka.
-Ojeju kochanie.- wzięłam ją na kolano i zaczęłam się z nią wygłupiać.
Od godziny siedzieliśmy z Reusem u Błaszczykowskich.
Nie pytajcie się nawet co tu robię!
Na dworze było jakieś 32 stopnie w cieniu i blondynek wypieprzył że idziemy na spacer.
No więc stwierdziłam że okey, spacer to po lesie gdzie jest mało osób.
Lecz w jego podejściu spacer jest przez ulice i prosto do domu kumpla!
No nic nie szło już jak się wykręcić więc stwierdziłam że niech mu będzie.
Ale w tym samym momencie ogarnęłam że moje bandaże są bardzo widoczne i nie mam wcale ciuchów na zmianę.
Więc pan Reus zostawił mnie z malutką a Agatę i Kubę zabrał po moje ciuchy.
Już czuje jak opowiada im już cały mój życiorys!
Malutka w ten czas przypomniała mi jak smakuje szczęście, osuszyła me łzy gdy długo nie wracali, jakby wypowiedzianym zaklęciem.
Jest bardzo słodka jak i grzeczna więc moje kłopoty z nią ograniczały się do minimum.
Bawiłyśmy się na dywanie dłuższą chwile w świetnych nastrojach, gdy rozległ się po domu dźwięk dzwonka do drzwi.
-Heh.. Oliwka nie!- wrzasnęłam jak zaczęła chwiejnym krokiem iść do klamki.
Próbowałam do niej dojść, ale nie zdążyłam wstać, a w domu stał nie znany mi facet.
Bardzo niski, brunet, o zniewalającym uśmiechu.
-Hey smyku- wziął dziewczynkę na ręce i obrócił trzy razy.
-Wujeeeeek!- krzyczała z uśmiechem na ustach.
W ten czas zorientowałam się że to pewnie któryś piłkarz BVB.
-Mario- podszedł do wyciągając rękę.
-Cinderella- chwyciłam ją, a on widząc bluzkę swojego kolegi z numerem '11', walnął się w głowę.
-To o tobie mówił Marco.- zaczerwieniłam się na te słowa.
-Nie wiem, pewnie tak- przegryzłam wargę na znak niezdecydowania.
-Może chcesz coś do picia?- spytałam po chwili.
-Ja zrobię nie męcz się z nogą, sok czy herbata?
-Woda- prychnęłam śmiechem.
-Okey będzie woda.- zaśmiał się.
Miał piękny uśmiech.
-Cjocia spac!- ogłosiła mała szturchając mnie.
-Yyy.. dobra no to idziemy do twojego pokoju- na moje szczęście dom polaka miał tylko jedno piętro, więc schody nie robiły mi przeszkody.
Bo ich nie było!
Położyłam się z kruszynką w łóżku i po przeczytaniu niespełna jednej bajki zasnęła.
-Dobrze ci idzie- podał mi wodę piłkarz.
-Długo tu stoisz?- spytałam zaciekawiona, bo bajkę małej wzięłam raczej z głowy, a nie książki.
-Chwilę, choć pomogę ci.- chwycił mnie i razem uśmiechnięci wróciliśmy do salonu.
Rozmowa toczyła się nam bardzo dobrze, brunet jest bardzo zabawny i nie idzie się z nim nudzić.
Przynajmniej przez chwilę nie pamiętałam porannej sceny.
Lecz przy Marco czuje się jak skończona egoistka i suka.
W prawdzie nie jesteśmy razem, jednak od początku dawał mi tyle wsparcia, ja robiłam mu nadzieje,a teraz prze lizałam z jego kumplem.
-Jak szarańcza!- zmierzyłam wzrokiem trzy osoby wbiegające do salonu.
-To wszystko twoje, a gdzie Oliwia?- spytał Jakub, kładąc torby na ziemie.
-Śpi, ale jak wy to mu zabraliście, nie wpuścił by was?- spojrzałam zaszokowana na wszystkie moje rzeczy z pokoju w dawnym domu.
-Nie było go, chyba, otworzyła nam jakaś Camila, Marc ją zagadał a my w trzech weszliśmy przez okno- wskazał na piłkarza wbiegającego w tej chwili do domu.
Pomagał im, to bardzo miłe..
Nie no co ty idiotko mówisz? Ogarnij się!
W ogóle oni wszyscy są mili, pomocni, traktują cie jak rodzinę od początku do końca.
Jednak ich pomysł mnie rozwalił, wchodzili do tego domu pewnie nie dość że wyglądając na prawdziwych włamywaczy to przy okazji jak debile.
-Przez okno?!- zaśmiałam się.
-No pewka, a ty Mario co tu robisz?- zdziwił się Bartra.
-Jak widać siedzę, a tak na serio musimy pogadać!- zabrał na ogród bruneta.
-To ja zmykam się przebrać- chwyciłam pierwszą lepszą walizkę i posłałam im całusa w podziękowaniu.
Wleciałam do łazienki i szybko przebrałam się w boxerke, oraz krótkie spodenki.
Kredką objechałam oczy i podkreśliłam rzęsy tuszem.
-Jak błyskawica- uśmiechnęła się Aga na rękach mając zaspaną córeczkę.
-No, a jak.- puściłam do niej oczko i pokuśtykałam do kuchni.
Rozglądałam się po niej szukając obiektu mojego zainteresowania.
Stał przy zmywarce w rogu, budził we mnie pragnienie, tworzył niesamowitą susze w moim gardle, pragnęłam go dotknąć.
Ten baniak z wodą źródlaną!
Podeszłam do niego i nalałam czubatą szklankę cieczy.
Słyszałam z salonu śmiechy i głośne krzyki.
Oj, chyba szybko stąd nie ucieknę..
Zaczęłam rozmyślać, lecz przerwał to widok na werandzie dwóch przyjaciół.
Dłuższą chwile przyglądałam się im zdziwiona, niższy z nich jakby tłumaczył przyjacielowi coś ważnego, a ten zbywał go wrzeszcząc.
Cóż chyba mówił mu jakieś bzdury.
Ej..ej.. chwila czy przed chwilą Bartra dostał w twarz, a teraz..
Nie, nie, nie śni mi się to!
-Reus,Kuba!- krzyknęłam na co obydwaj zjawili się koło mnie.
-Rozdzielcie ich, bo się pozabijają!- rozkazałam niczym królowa.
Cóż ponoć lubię się rządzić, czasem nawet sama o tym nie wiedząc.
Każdy ma wady i powinien je likwidować, choć ta chyba jest za silna jak i wścibskość.
Korciło mnie żeby dowiedzieć się o co poszło piłkarzom.
Tak, moja wścibskość nie ma granic, gdy każdy z nich siedzi na innych krańcach kanapy z limem pod okiem, albo rozciętym łukiem brwiowym i wargą.
To znalazłaś sobie porę kopciuszku żeby ci tłumaczyli, bo ciebie pierdolona ciekawość zżera od środka!
Bardziej zraniony wyszedł z tego Niemiec, ale nikt tego nie roztrząsał, wolał raczej ich pogodzić.
Z tego co wiem, nie jest tu tak na co dzień że bez powodu zaczynają się naparzać.
W tym przypadku nawet pomogła moja ciekawość!
Obydwóch żyją i mówię to z dumą.
Ot tak myślałam żeby się zmyć właśnie teraz, dopóki nikt nie zadał pytania 'Po co ci bandaże?'.
Nie miałam zamiaru po wszystkich jeszcze sama słyszeć kazań czy czegoś w ten teges.
Przejechałam po rękach, dając sygnał Marco DO DOMU.
Na moje szczęście zrozumiał i w świetnych humorach wracaliśmy.
Byłam świadoma że wychodzimy z niezłego bagna jakie robi się u Polaków w domu, ale to i lepiej.
Po co dokładać tam moje czy też Reusa trzy grosze?
Po Nic!
Jutro impreza dla blondyna, a dla mnie popcorn i dobry horrorek.
Kubuś zaprosił nas na mały melanż, jednak raczej nie skorzystam.
Chyba że coś się stanie?
Nie, zabieraj te myśli!
Rozmowa toczyła się nam bardzo dobrze, brunet jest bardzo zabawny i nie idzie się z nim nudzić.
Przynajmniej przez chwilę nie pamiętałam porannej sceny.
Lecz przy Marco czuje się jak skończona egoistka i suka.
W prawdzie nie jesteśmy razem, jednak od początku dawał mi tyle wsparcia, ja robiłam mu nadzieje,a teraz prze lizałam z jego kumplem.
-Jak szarańcza!- zmierzyłam wzrokiem trzy osoby wbiegające do salonu.
-To wszystko twoje, a gdzie Oliwia?- spytał Jakub, kładąc torby na ziemie.
-Śpi, ale jak wy to mu zabraliście, nie wpuścił by was?- spojrzałam zaszokowana na wszystkie moje rzeczy z pokoju w dawnym domu.
-Nie było go, chyba, otworzyła nam jakaś Camila, Marc ją zagadał a my w trzech weszliśmy przez okno- wskazał na piłkarza wbiegającego w tej chwili do domu.
Pomagał im, to bardzo miłe..
Nie no co ty idiotko mówisz? Ogarnij się!
W ogóle oni wszyscy są mili, pomocni, traktują cie jak rodzinę od początku do końca.
Jednak ich pomysł mnie rozwalił, wchodzili do tego domu pewnie nie dość że wyglądając na prawdziwych włamywaczy to przy okazji jak debile.
-Przez okno?!- zaśmiałam się.
-No pewka, a ty Mario co tu robisz?- zdziwił się Bartra.
-Jak widać siedzę, a tak na serio musimy pogadać!- zabrał na ogród bruneta.
-To ja zmykam się przebrać- chwyciłam pierwszą lepszą walizkę i posłałam im całusa w podziękowaniu.
Wleciałam do łazienki i szybko przebrałam się w boxerke, oraz krótkie spodenki.
Kredką objechałam oczy i podkreśliłam rzęsy tuszem.
-Jak błyskawica- uśmiechnęła się Aga na rękach mając zaspaną córeczkę.
-No, a jak.- puściłam do niej oczko i pokuśtykałam do kuchni.
Rozglądałam się po niej szukając obiektu mojego zainteresowania.
Stał przy zmywarce w rogu, budził we mnie pragnienie, tworzył niesamowitą susze w moim gardle, pragnęłam go dotknąć.
Ten baniak z wodą źródlaną!
Podeszłam do niego i nalałam czubatą szklankę cieczy.
Słyszałam z salonu śmiechy i głośne krzyki.
Oj, chyba szybko stąd nie ucieknę..
Zaczęłam rozmyślać, lecz przerwał to widok na werandzie dwóch przyjaciół.
Dłuższą chwile przyglądałam się im zdziwiona, niższy z nich jakby tłumaczył przyjacielowi coś ważnego, a ten zbywał go wrzeszcząc.
Cóż chyba mówił mu jakieś bzdury.
Ej..ej.. chwila czy przed chwilą Bartra dostał w twarz, a teraz..
Nie, nie, nie śni mi się to!
-Reus,Kuba!- krzyknęłam na co obydwaj zjawili się koło mnie.
-Rozdzielcie ich, bo się pozabijają!- rozkazałam niczym królowa.
Cóż ponoć lubię się rządzić, czasem nawet sama o tym nie wiedząc.
Każdy ma wady i powinien je likwidować, choć ta chyba jest za silna jak i wścibskość.
Korciło mnie żeby dowiedzieć się o co poszło piłkarzom.
Tak, moja wścibskość nie ma granic, gdy każdy z nich siedzi na innych krańcach kanapy z limem pod okiem, albo rozciętym łukiem brwiowym i wargą.
To znalazłaś sobie porę kopciuszku żeby ci tłumaczyli, bo ciebie pierdolona ciekawość zżera od środka!
Bardziej zraniony wyszedł z tego Niemiec, ale nikt tego nie roztrząsał, wolał raczej ich pogodzić.
Z tego co wiem, nie jest tu tak na co dzień że bez powodu zaczynają się naparzać.
W tym przypadku nawet pomogła moja ciekawość!
Obydwóch żyją i mówię to z dumą.
Ot tak myślałam żeby się zmyć właśnie teraz, dopóki nikt nie zadał pytania 'Po co ci bandaże?'.
Nie miałam zamiaru po wszystkich jeszcze sama słyszeć kazań czy czegoś w ten teges.
Przejechałam po rękach, dając sygnał Marco DO DOMU.
Na moje szczęście zrozumiał i w świetnych humorach wracaliśmy.
Byłam świadoma że wychodzimy z niezłego bagna jakie robi się u Polaków w domu, ale to i lepiej.
Po co dokładać tam moje czy też Reusa trzy grosze?
Po Nic!
Jutro impreza dla blondyna, a dla mnie popcorn i dobry horrorek.
Kubuś zaprosił nas na mały melanż, jednak raczej nie skorzystam.
Chyba że coś się stanie?
Nie, zabieraj te myśli!
~*~
Obudziłam się na krańcu łóżka, bałam się położyć bliżej blondyna.
Znów mogłam zrobić coś głupiego, ale na odległość chyba już nie za bardzo.
Nie miałam siły się ruszyć, łzy spływały po moich policzkach zakreślając mokre ślady.
-Co się stało?- chwycił mnie za ramię chłopak, nie odpowiedziałam nie byłam wstanie złapać tchu, a co dopiero mówić.
-Ej.. Cind co się dzieje?- spytał nachylając się nad moją szyją.
Całe moje ciało przeszedł mało przyjemny dreszcz.
Wszystko dookoła stawało się coraz mniej widoczne, powieki przepełnione słoną substancją sama się zamykały, powoli odpływałam, ale inaczej niż zwykle.
Wkrótce zasnęłam nawet nie wiedząc jak.
Nic nie stoi nam na drodze do szczęścia, nic oprócz naszych bezsensownych zahamowań, przekonania, że lepiej pozostawić wszystko w rękach losu, niż działać na własną rękę, i strachu na drodze nie stoi nam nic, oprócz nas samych.
Trzeba stawiać się wszystkiemu co chce zniszczyć twoje szczęście, nie dać sobą manipulować nigdy więcej.
Dążyć do celu i iść po swoje pragnienia, nie ulegać iluzją i w tym syfie walczyć też o swoje marzenia.
Jeżeli ktoś powie 'Nie warto' nie patrzeć na niego, pójść w swoją stronę, przecież sam dobrze wiesz że masz nad tym kontrole, że nie ulegniesz iluzji, że zależy mu na tobie, że jesteś człowiekiem za którym wpadł by w ogień.
I choć czasem przyjdzie zapłacić za miłość jaką go obdarzysz, dasz sobie rade, oddasz ostatni grosz żeby go nie stracić.
Wiem jak ciężko jest zaufać, gdy wszyscy woku kłamią.
Wiem jak łatwo upaść, chociaż nie chcesz idziesz na dno Znam to za dobrze nigdy nie było mi łatwo...
Twoje kłamstwa nie pomogą, tylko wepchną cie w bagno.
Musisz być szczera ze swoimi uczuciami, nie kręcić, nie motać się ze swoimi celami.
Sama wiesz czego pragniesz, kto jest twoim narkotykiem, takim jak hera że znów chcesz latać, albo jak morfa za każdym razem coraz bardziej cie pociąga..
Wkrótce zasnęłam nawet nie wiedząc jak.
~*~
Słyszałam obok siebie czyjś śmiech i krzyk, głowa pękała mi niemiłosiernie.
Każda część ciała nie miała zamiaru ruszać, to było straszne.
Czekałam aż otworzę oczy, jak starczy mi na to siły.
Głosy naokoło były mało mi zrozumiałe, może dlatego po chwili ucichły.
Czułam się osłabiona, nic nie byłam wstanie zrobić, nawet usiąść.
Chciało mi się znów ryczeć, wręcz krztusić łzami!
Nie potrafiłam! Nic nie mogłam!
Jak taka bezradna dziewczynka, zagubiona we mgle.
-Będzie dobrze- usłyszałam i lekko uśmiechnęłam się z powodu że słyszę!
To mnie bardziej motywowało niż jakiekolwiek słowa osoby obok.
Ciekawiło mnie kto siedzi obok i czeka aż otworzę oczy, aż się odezwę do niego.
W głębi czułam kto to, moja świadomość tego wygrywała, serce gdy zaczynałam o nim myśleć robiło fikołki w powietrzu, tańczyło argentyńskie tango.
Tętno przyśpieszało mi 300 krotnie, poczułam dziwne ukłucie, i byłam świadoma kogo naprawdę potrzebuje ja i mój organizm..
~*~
Nic nie stoi nam na drodze do szczęścia, nic oprócz naszych bezsensownych zahamowań, przekonania, że lepiej pozostawić wszystko w rękach losu, niż działać na własną rękę, i strachu na drodze nie stoi nam nic, oprócz nas samych.
Trzeba stawiać się wszystkiemu co chce zniszczyć twoje szczęście, nie dać sobą manipulować nigdy więcej.
Dążyć do celu i iść po swoje pragnienia, nie ulegać iluzją i w tym syfie walczyć też o swoje marzenia.
Jeżeli ktoś powie 'Nie warto' nie patrzeć na niego, pójść w swoją stronę, przecież sam dobrze wiesz że masz nad tym kontrole, że nie ulegniesz iluzji, że zależy mu na tobie, że jesteś człowiekiem za którym wpadł by w ogień.
I choć czasem przyjdzie zapłacić za miłość jaką go obdarzysz, dasz sobie rade, oddasz ostatni grosz żeby go nie stracić.
Wiem jak ciężko jest zaufać, gdy wszyscy woku kłamią.
Wiem jak łatwo upaść, chociaż nie chcesz idziesz na dno Znam to za dobrze nigdy nie było mi łatwo...
Twoje kłamstwa nie pomogą, tylko wepchną cie w bagno.
Musisz być szczera ze swoimi uczuciami, nie kręcić, nie motać się ze swoimi celami.
Sama wiesz czego pragniesz, kto jest twoim narkotykiem, takim jak hera że znów chcesz latać, albo jak morfa za każdym razem coraz bardziej cie pociąga..
*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*
Hey, rozdział pisałam trzy razy i to ostatnia najlepsza wersja, najbardziej mi się podoba ;*
Kocham was i to ile dostaje komentarzy, dobijamy do 12 komentarzy i uśmiech na moich ustach będzie, a dla was prezent.
Uwielbiam was i mam nadzieje że wam się podoba, zawsze jest do was rozdział, a ten centralnie bez zbędnych dedyków :D
Buziaki liczę na was :)
Mmm, cudo. <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twój styl pisania bo jest taki przyjemny dla oka.
Pozdrawiam i czekam na następny rozdział. <3 :)
Cudowny rozdział *.* Cind troche zagubiona ale to nadaje lepszego charaktrku pisania. Po postu super. Czekam na nn :** Weny życzę! :)
OdpowiedzUsuńCud,miód, malina
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czekam na kolejny
Normalna ^.^
Tak się upisałam i nie dodało mi komentarza ;/
OdpowiedzUsuńEhh no nic :)
Z góry przepraszam za opóźnienie w czytaniu, ale mam tak mało czasu, że komputer to mam w pokoju tylko jako element dekoracyjny :(
Odcinek świetny i czekam na next, mam nadzieję, że uda mi się przeczytać go szybciej :) :*
Buziaki <3
SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER <3333333333333333333333333333333333333333333333333333
OdpowiedzUsuńja wcale nie użyłam 'kopiuj wklej' :DDDDD
Więc :) to jest GENIALNE <33333
Siostro ja cię po prostu kocham [w tym twojego bloga ] po prostu genialne <3
Cind i Marc <3333 Awwwwwww *.* wpadłam w zachwyt niczym jak mój chomiczek Edward mi powiedział że podoba mu się Bella nawigacja mojego taty <3333
po chwili mieli zaplanowany ślub i teraz są szczęśliwym małżeństwem <3333
ale ja odbiegam od tematu xdddd
ONA ma być z Marciem <3333 No muszą być razem nie z Reusem <3333333333333333333
Kocham kocham kocham <333 ja chcę więcej <333
,,Rozglądałam się po niej szukając obiektu mojego zainteresowania.
Stał przy zmywarce w rogu, budził we mnie pragnienie, tworzył niesamowitą susze w moim gardle, pragnęłam go dotknąć.
Ten baniak z wodą źródlaną!
Podeszłam do niego i nalałam czubatą szklankę cieczy." hahahhahahahhhahahahahhahahahhahahahahahahahahahahahahhaahahhahah no po prostu ,,szczanie po murawie'' xddd <33 kocham hahhahahahahah to jest genialne <33
Wpadłam w zachwyt i czytam to po raz kolejny :P
hahhahahahhaha <3
J
A
C
H
C
Ę
W
I
Ę
C
E
J
<3333333333333333333333333333333333333333333
NO PO PROSTU JA CHCĘ WIĘCEJ NIECIERPLIWIE CZEKAM NA NN ;*
chyba już kończę bo piszę bez sensu ale dla twojej informacji bo jeszcze tgo chyba nie pisałam: JA CHCĘ WIĘCEJ <3333333
no to tyle <33333
Pozdrawiam i życzę weny <333333333333333333333333
/MagdzikVeB :D