poniedziałek, 3 listopada 2014

Rozdział 11 "Nie interere bo kici kici!"

~*~


-Cii..Spokojnie już jesteś bezpieczna.- gładził mnie po głowię, co jakiś czas całując w jej czubek.
Nie mogłam uwierzyć w to wszystko.
Jak ja mogłam być taka głupia i iść do tego psychola SAMA !? 
Do tej pory tego nie rozumiem i strasznie żałuję że byłam tak bezmyślna.
Wtulałam się w tors piłkarza, wsłuchując się w szybkie i głośne bicie jego serca.
Zawsze był gdy go potrzebowałam, nigdy mnie nie zawiódł, tak też i dziś.
Gdy myślałam że nic mnie nie uratuje, że tak skończy się moje życie na ziemi, przez własną głupotę.
Przybiegł, uratował mnie, nie pozwolił skrzywdzić.
-Dziękuje Marco..- wydukałam żałośnie, tając się prze coraz większą liczbę łez.
-Nie masz za co.- przytulił mnie jeszcze mocniej, przejeżdżając czubkiem nosa po moim policzku.
-Mam uratowałeś mi życie- uniosłam głowę do góry żeby spojrzeć w jego oczy.
-Ciebie mogę ratować zawsze rozumiesz? Zawszee..- uśmiechnął się blado, zbliżając do mnie swoją głowę, tak że stykaliśmy się czołami.
-Kocham Cię.- powiedziałam muskając przelotnie usta blondyna.
-Ja ciebie bardziej..- starł kropelkę słonej substancji spływającą po moim rozgrzanym policzku.
-Wcale że nie i się nie kłóć.- wytknęłam język w jego stronę i opadłam bezwładnie na kanapę.
-A może lubię?- zmierzył mnie wzrokiem.
-A ja może nie..- zaśmiałam się i biorąc pilota znalazłam powtórkę meczu Barcelony z Realem.
-Oglądałem już.- machnął ręką, chcąc wyrwać mi przy tym pilota, lecz byłam szybsza.
-Refleks kochanie.- prychnęłam śmiechem wpatrując się w ekran.
-Będzie 3:1 dla Realu jedną strzeli w Barcy Bartra, a w Królewskich Ronaldo, Banzema i na koniec Bale.- poszedł do kuchni z cwanym uśmieszkiem.
-Jak mogłeś!- ruszyłam za nim oburzona.
-No co mówiłem że oglądałem- wzruszył ramionami, nalewając sobie wody do szklanki.
-Reus! Ale ja nie! Ugh..- walnęłam go w bok z całej siły.
-Oj..ty kruszynko, chcesz mi coś zrobić? Mi?- przyciągnął mnie do siebie, chwytając w tali.
-Tak- założyłam ręce na piersi.
-Niby co?- nachylił się, robiąc wielki błąd.
-To!- chwyciłam butelkę z blatu i oblałam chłopaka.
-Osz.. ty!- zaczął mnie gnoić po całym domu.
-I tak mnie nie złapiesz.- wycedziłam zadowolona po drugiej stronie stołu.
-A co to?- pokazał za mnie, a ja odruchowo skierowałam tam głowę.
-Mówiłaś coś?- złapał mnie od tyłu rozbawiony.
-Pieprzony oszust!- palnęłam odsuwając się od niego.
-Jak tak. to tak!- zaczął mnie łaskotać.
-Prze-esta-ań..!- próbowałam się wysłowić przez fale śmiechu.
-Błagam- powtórzyłam, żeby się nade mną zlitował.
-A co będę z tego miał?- uniósł brew do góry, mierząc mnie przenikliwym spojrzeniem.
-Wszystko, tylko ja cię proszę nie znęcaj się tak już nade mną.- odparłam, a piłkarz z własnej woli przestał mi fundować te męczarnie i stwierdził że mam odpocząć, a on jedzie do Kuby bo chciał żeby dziś do niego wpadł.
Poszedł na górę się przebrać i pojechał.
Oczywiście nie obyło się bez uprzedzania mnie że niech się tylko ważę wyjść z domu i znów coś sama kombinować, ale no cóż.
Drugi raz nie popełnię tego samego błędu.
Powlekłam się na górę do naszej wspólnej sypialni.
Ułożyłam się na łóżku, i się zaczęło..
Walka ze samą sobą, z każdą najmniej ważną myślą.
Znów przed oczami pojawił się pijany nie panujący nad sobą ojciec, jego krzyk jak zabierała go policja i pięć słów jakie odbijały się w mojej głowie jak złudne echo:
-Jeszcze z wami nie skończyłem.
Powoli dochodziło do mnie co się stało, co tak naprawdę mogło się stać, jak zawiodłam Reusa, pokazując jaka jestem nieobliczalna i porywcza!
Że mogłam go stracić na zawsze, mogłam stracić to co kocham najbardziej ŻYCIE, a wraz z nim jego.
Przymknęłam oczy, powoli zatapiając się w krainie Morfeusza.
Nie zostało mi w tamtym momencie nic innego, jak tylko odpoczynek.
Zresztą najbardziej go potrzebowałam.
~*~
Obudził mnie odgłos domofonu.
Strasznie zaspana zwlekłam się z łóżka, ciągnąc za sobą aż na schody koc jakim byłam okryta podczas snu.
-Boże czy on nie umie zabierać kluczy.- wymamrotałam wściekła przez zęby, otwierając drzwi.
-Ty się nigdy nie nauczysz brać takiego czegoś jak klucze od domu!- nie patrząc kto przyszedł skierowałam się do kuchni, po szklankę soku pomarańczowego.
-Odebrało ci mowę, czy co?!- wyszłam znów na korytarz.
I widząc moją siostrę zbledłam.
-Boże, czemu ty uciekłaś?- podbiegłam do niej i przytuliłam.
-Nie chciałam być dla ciebie ciężarem, ale potem zrozumiałam że nie mam nikogo innego do kogo mogę iść.- załkała patrząc mi w oczy.
-Ale ty nie potrzebujesz nikogo innego, masz mnie.-wzięłam ją za rękę i zaprowadziłam do salonu.
-Myślę że jak porozmawiam z Marco możesz tu na trochę zostać.- uśmiechnęłam się do niej i ruszyłam do kuchni po apteczkę.
-Byłaś z tym u lekarza?- dotknęłam jej ran na twarzy.
-Nie, i nie chcę iść z tym nigdzie. Tata i tak zgnije w więzieniu więc po co mi to.- wzruszyła ramionami, a ja nie chcąc się z nią kłócić, tylko odkaziłam otwarte rany.
-Skąd ty wiesz że..?- zdziwiłam się.
-Spotkałam Marco po drodze i nie powiem nie było to miłe spotkanie, ale dowiedziałam się przynajmniej ile dla mnie zrobiłaś. Dziękuje jeszcze nikt tak się dla mnie nie jeszcze nigdy nie poświęcił.- powiedziała ciągle bawiąc się palcami.
Musiała czuć się niezręcznie, ale czego jej się dziwić.
Przeżyła tyle w jedną noc, ile ja przez całe lata.
-Nie masz za co dziękować, na mnie możesz zawsze liczyć.- usiadłam obok niej na kanapie i objęłam ramieniem.
-Zgoda?- spojrzałam na nią, a ta pokiwała znacząco głową.
-To się cieszę.-uśmiechnęłam się szeroko.
-Ja też.- ukazała swoje śnieżnobiałe ząbki w najszczerszym od lat, właściwie od zawsze.. uśmiechu.
    Miałyśmy dużo tematów do rozmów, po mimo wszystko co kiedyś było między nami, znalazłyśmy wspólny język.
Choć wciąż gryzła mnie jedna rzecz, a mianowicie co Reus powiedział Camili.
Wiem że się o mnie martwi i troszczy, ale nie powinien jej nic mówić.
Pomimo wszystko jest, była i będzie moją siostrą.
Wstałam z sofy i poszłam do góry po telefon.
-No pięknie.- zmarszczyłam czoło, widząc 30 nieodebranych połączeń.
-Agata?- zdziwiłam się, wybierając szybko jej numer.
-Hey, czemu nie odbierasz?!- spytała zmartwiona.
-No, bo wiesz.. telefon zostawiłam u góry i teraz dopiero..- nie mogłam sklecić dwa do dwóch, próbując się wytłumaczyć.
-Dobra, dobra nie tłumacz się. Powiedz mi tylko czy mogę wpaść na kawkę i pogadać?
-Pewnie.-krzyknęłam zadowolona i się rozłączyłam.
Zaczęłam bawić się telefon w rękach, rzucając na łóżko.
Uwielbiam Agatę, w prawdzie znamy się od kilku dni, ale zdążyłam ją polubić.
Jest inna, taka szczera, miła, a zarazem zabawna.
Wiem że mogę jej zaufać i powiedzieć wszystko co leży mi na sercu.
Brakowało mi takiej przyjaciółki, odkąd Paulina okazała się fałszywą i wyrachowaną suką!
Oszukała mnie dla własnych potrzeb, dla zapewnienia sobie lepszych kwalifikacji i wygodnego startu.
   Po pięciu minutach rozległ się głos domofonu.
Zbiegłam na dół, sprawnie i szybko otwierając drzwi.
Nie zdążyłam nic powiedzieć, a blondynka z szampanem wkroczyła do domu.
-Gdzie masz lampki?- zniknęła za rogiem, kierując się do kuchni.
-Nie wiem, nie znam tak dobrze tego domu.- westchnęłam ciężko i poszłam za nią.
-Na szczęście ja wiem.- zaśmiała się otwierając pierwszą szafkę od okna.
-Zapamiętać, lampki do szampana, pierwsza szafka od okna.- prychnęłam śmiechem.
-Sięgnij trzy.- dziewczyna na moje słowa, stanęła jak wryta.
-Jak to?- podrapała się po głowie.
-Reus i Marc u Kuby.. Amber?!- zatkała sobie usta dłonią.
-Nie Cam, moja siostra.- podeszłam i zabrałam jej butelkę alkoholu.
-Salon?
-Salon.- powędrowałam w jego stronę.
-Chyba zmęczona była.- Agata zrobiła kila kroków do sofy na której smacznie spała Camila i okryła ją kocem.
-Na górę.- obróciła mnie, pchając do przodu.
Zaśmiałam się pod nosem i wykonałam jej polecenie.
Nie powiem ciekawiło mnie za co będziemy pić, ale wolałam aż sama mi to powie nie chciałam być jakaś wścipska.
Usiadłyśmy na dość obszernym łóżku, a na twarz mojej towarzyszki wkradł się grymas.
-Co jest?-chwyciłam ją za kolano.
-Ja nie przyszłam nic opić jak pewnie myślisz, ja przyszłam się upić.- podciągnęła nosem, zakrywając twarz dłońmi.
-Dlaczego?!- nie kryłam zaskoczenia.
-Który coś zrobił!? Już jest martwy- zakasałam rękawy swetra.
-Kuba, pokłóciliśmy się.- podniosła twarz do góry, na której widniały pojedyncze łezki.
-Nie płacz tylko powiadaj.- podeszłam do szafy i ze swojej torby wyciągnęłam Jecka Danielsa.
Aga od razu wybuchnęła nieopanowanym śmiechem.
-No co ? Tym chcesz się upić!- wskazałam palcem na "soczek" jaki przyniosła.
-Co racja to racja, lej do pełna.- puściła mi oczko, a ja wykonałam jej polecenie.
-To o co chodzi?- musiałam wrócić do tematu.
-On stwierdził że nie okazuje mu uczuć, że traktuje go przedmiotowo odkąd urodziła się Oliwka. Stwierdził że jest jak mebel, który jest bo jest!- wydarła się wściekła.
-Cind, czy on ma racje?- zapytała, gdy włączałam wierzę z moimi ulubionymi piosenkami.
-Mój farbowany blondasek zapunktował, moja ulubiona.- blado się uśmiechnęłam, po cichu uruchamiając bardzo fajny kawałek Celine Dion.
-Przynajmniej on.-rzuciła się na poduszki, a ja walnęłam w czoło.
Gratulujemy inteligencji Cinderella!
Po prostu bije nią od ciebie na kilometr!
-Wcale nie, może on nie miał tego na myśli. Nie zrozumieliście się.- przycisnęłam ją do siebie.
-Ja to bardzo dobrze go zrozumiałam nie wystarczam już mu!- zawyła, wypijając duszkiem zawartość swojej lampeczki.
-Uhuhu..ale masz spust.
-Jak jestem zdruzgotana, a i owszem.- odparła, zaczynając nucić kawałek utworu.
-Musicie sobie to wyjaśnić tak nie może być, Jakub na pewno cię kocha i wystarczasz mu.- pocałowałam ją w czubek głowy.
-Tsaa.. to napisz do niego.- rzuciła telefon w moim kierunku.
-Co mam napisać?- wrzuciłam na jego numer telefonu i pole do napisania sms'a.
-Już ci mówię. Yghm.. pisz tak jak powiem słowo w słowo.- podniosła palec do góry i zaczęła:
-Podoba ci się nadal Agata?
-Jaja sobie robisz? Na serio mam tak napisać?!- zmierzyłam ją wzrokiem, na co przytaknęła.
Wykonałam oczywiście polecenie PRZYJACIÓŁKA NASZ PAN.
Błaszczykowski dość długo nie odpowiadał czego się niestety się obawiałam.
"Kocham twoje oczy, kocham w dzień i w nocy. Chce byś była tu. Kocham jak się śmiejesz, kocham jak szalejesz, do utraty tchu."
Dzwonek na moje wiadomości i imię Kubuś na środku ekranu.
-Przeczytaj.- wepchnęła mi telefon do rąk roztrzęsiona.
-Pewna jesteś?!- spojrzałam na nią ukradkiem.
-Tak, tak.- popędzała mnie.
-Nie interere bo kici kici.- przeczytałam.
Agata uciekła z butelką brązowego trunku do łazienki, zamykając się.
-Pijany Kubo ja cię uduszę!- wymamrotałam, waląc pięścią o drzwi.
-Otwórz.. Aguś..!-błagałam, ale jak grochem o ścianę.
Wcale mnie nie chciała słuchać.
-Życie polega na tym, by razem spędzać czas, by mieć ten czas na wspólne spacery, trzymanie się za rękę, cichą rozmowę i przyglądanie się zachodowi słońca. A ja nie oszukujmy się nie dałam mu tego. Nie będę zła jak znajdzie sobie inną!- krzyczała, dławiąc się łzami.
I nawet nie miała najmniejszej ochoty otworzyć drzwi.
-To nie prawda, co ty gadasz. Otwórz, porozmawiajmy!
-Nie spędzę tu resztę życia jak będzie trzeba.
Taa.. Marco się ucieszy. NA 100%.
Oparłam głowę o ścianę,waląc w nią.
Nie byłam w stanie jej pomóc sama, musiał mi ktoś w tym pomóc.
Poderwałam się na nogi..


"Wszystko było wspaniale, bo przecież u każdego 'wspaniale' wygląda mniej więcej tak samo. A potem wszystko zaczęło się pieprzyć, co jest dużo ciekawsze, bo u każdego wszystko zaczyna się pieprzyć odrobinę inaczej."


~*~
Witam :D
Wiem że długo kazałam czekać, ale nie miałam czasu.
Ktoś zabrał mi wenę i tak jakby nie chciał oddać.
Wrócił on wróciła wena i rozdział.
Wiem nie jest idealny i jakiś super mega, ale od następnego to się zmieni. ;*
Chcem dużo komentarzy, wtedy będzie szybciej rozdział.
Bajo..
*,*
  






7 komentarzy:

  1. Moja myszka jestem z ciebie dumna ;*.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cud , miód , malina <3 kocham

    OdpowiedzUsuń
  3. super <3 uwielbiam to. pijany Kuba, kurde, to będzie dobre :D
    czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie wierzę xdddd
    pijany Kuba hahahahahahahhahahahhaha genialne XD
    No nie xdddddd
    ogólnie to mam prośbę.. ostatnio była wywiadówka u mnie w szkole i tak jakby miałam karę i nie było mnie prawie 2 miesiące xddd czy mogłaby mi powiedzieć jakie są u ciebie nowości?? xd
    Wgl to dobrze wiesz że kocham tego bloga ale jest jedno ale...
    KIEDY BĘDZIE BARTRA *-* ?
    No nie mogę się na jego wejście smoka Xd
    No ja przecież wiem że mi tego nie zrobisz i ona nie będzie do końca z reusem (chyba xDDDD)
    Nie mogę się doczekać po kogo ona poszła ^^
    dodaj szybko ^^ w sumie możesz już teraz XDD
    No nieeeee ja chcę wiedzieć co będzie dalej ^^
    czemu mi to robisz... ;(
    urwać w takim momencie.. wstydziła byś się XD
    No i nie wiem co tu jeszcze napisać XDDD
    Dawno nic nie pisałam jednak ostrzegam że już dzisiaj może pojawić się nowy rozdział :)))
    Ale nic nie obiecuję <3
    Nie mogę doczekać się reszty :(((((((((((((((((
    dodaj szybciutko ^^
    Czekam na nn ;*
    Pozdrawiam i życzę weny :**********************************
    PS czy mogła byś mi pomóc... bo nie wiem czy mam kończyć bloga poderfcbarcelona1.blogspot.com czy zawiesić :( pomocyyy ;<

    OdpowiedzUsuń
  5. Ajć!
    Rozdział mega ;3
    Zresztą tak jak wszystkie ;3
    Z niecierpliwością czekan na następny^^
    Życzę dużoo weny ;*
    Pisz kolejny jak najszybciej ;>
    A i jeszcze :
    KOCHAM TEGO BLOGA <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak dobrze, że wszystko dobrze się skończyło :)
    I ten dialog na początku, taki awww. Przeuroczy <3
    Chciałabym tak kiedyś usłyszeć, no ale cóż romantyzmu faceta nie nauczysz :P
    Blog jest świetny, a ja wreszcie czuję się w pełni zadowolona z długości odcinka :*
    Mam nadzieję, że szybko pojawi się następny zanim zdążę znowu czuć, że czegoś mi brakuje :)

    Weny życzę i do szybkiego napisania <3

    OdpowiedzUsuń