~*~
Siedziałam na jego kolanach całkowicie oddana chwili.
Marco delikatnie gładził moją rękę opuszką swojego palca, ciemne niebo rozświetlały miliony gwiazd.
Nie bałam się że jak w bajce o mojej imienniczce (kopciuszku) czar pryśnie.
Nie miałam chyba do tego podstaw, jest dobrze po północy, a Marco nadal ogrzewa mnie swoim ciałem jak i bluzą.
-Wiesz co?- odwróciłam głowę w jego kierunku.
-Hm..- wymruczał zmysłowo, swoim nosem drażniąc skórę mojej szyi.
-Byłam pewna że nie odwzajemniasz moich uczuć, w pewnym momencie kompletnie w to zwątpiłam że kiedyś mogę z tobą być i to taka szczęśliwa, nosić twoje bluzy- lekko się uśmiechnęłam patrząc co mam na sobie i do kogo to należy.
-przytulać do ciebie, budzić przy tobie i bez żadnego opamiętania całować twoje usta.- mówiłam nie mogąc przestać. Wychodził powoli z tego bardzo dobry monolog, a nie dialog.
-Przestań już..- wymamrotał po czym swoimi idealnymi wargami zaczął smakować moje.
-Też cię kocham.- uśmiechnął się szeroko, zabierając z mojej twarzy niesforny kosmyk włosów jaki wyleciał z koka, którego niedbale chwilę temu splotłam.
-Ja ciebie też- wysapałam prosto w jego usta, na co chłopak roześmiał się ukazując swoje śnieżnobiałe ząbki.
-Wracamy?- spytał po chwili, gdyż robiło się coraz bardziej zimno.
-Mhm..- podniosłam się o własnych siłach na brązowe deski pomostu.
Niestety przy tym krzyżując nogi, zaczęłam się chwiać i tracić równowagę.
-Aa..- chwyciłam za rękaw bluzki piłkarza i po chwili znaleźliśmy się w lodowatej wodzie.
-Ple..ple- nałykałam się dość dużo.. słonej? Kwaśnej? W każdym bądź razie ohydnej wody.
-Hahahahaha..- prychnął śmiechem chłopak, trzymając mnie w pasie żebym przez gips nie poszła przypadkiem na dno.
-I z czego się śmiejesz też jesteś mokry.- oburzona założyłam ręce na piersi.
-No i co z tego, to nie przeze mnie wylądowaliśmy w jeziorze.- wybuchnął nieopanowanym śmiechem, a ja nie dowierzając zaczęłam kręcić głową.
-Marco tu jest cholernie zimno.- zadrżałam z grymasem na ustach.
-To cie rozgrzeje.- ujął moją twarz w swoje duże dłonie i delikatnie musnął moje wargi, po czym coraz bardziej zachłannie wpijał się w nie, niczym pijawka.
-I jak cieplej- odsunął się ode mnie tak że stykaliśmy się czubkami nosów.
-Mhm..- przegryzłam wargę, rumieniąc się.
Marco delikatnie gładził moją rękę opuszką swojego palca, ciemne niebo rozświetlały miliony gwiazd.
Nie bałam się że jak w bajce o mojej imienniczce (kopciuszku) czar pryśnie.
Nie miałam chyba do tego podstaw, jest dobrze po północy, a Marco nadal ogrzewa mnie swoim ciałem jak i bluzą.
-Wiesz co?- odwróciłam głowę w jego kierunku.
-Hm..- wymruczał zmysłowo, swoim nosem drażniąc skórę mojej szyi.
-Byłam pewna że nie odwzajemniasz moich uczuć, w pewnym momencie kompletnie w to zwątpiłam że kiedyś mogę z tobą być i to taka szczęśliwa, nosić twoje bluzy- lekko się uśmiechnęłam patrząc co mam na sobie i do kogo to należy.
-przytulać do ciebie, budzić przy tobie i bez żadnego opamiętania całować twoje usta.- mówiłam nie mogąc przestać. Wychodził powoli z tego bardzo dobry monolog, a nie dialog.
-Przestań już..- wymamrotał po czym swoimi idealnymi wargami zaczął smakować moje.
-Też cię kocham.- uśmiechnął się szeroko, zabierając z mojej twarzy niesforny kosmyk włosów jaki wyleciał z koka, którego niedbale chwilę temu splotłam.
-Ja ciebie też- wysapałam prosto w jego usta, na co chłopak roześmiał się ukazując swoje śnieżnobiałe ząbki.
-Wracamy?- spytał po chwili, gdyż robiło się coraz bardziej zimno.
-Mhm..- podniosłam się o własnych siłach na brązowe deski pomostu.
Niestety przy tym krzyżując nogi, zaczęłam się chwiać i tracić równowagę.
-Aa..- chwyciłam za rękaw bluzki piłkarza i po chwili znaleźliśmy się w lodowatej wodzie.
-Ple..ple- nałykałam się dość dużo.. słonej? Kwaśnej? W każdym bądź razie ohydnej wody.
-Hahahahaha..- prychnął śmiechem chłopak, trzymając mnie w pasie żebym przez gips nie poszła przypadkiem na dno.
-I z czego się śmiejesz też jesteś mokry.- oburzona założyłam ręce na piersi.
-No i co z tego, to nie przeze mnie wylądowaliśmy w jeziorze.- wybuchnął nieopanowanym śmiechem, a ja nie dowierzając zaczęłam kręcić głową.
-Marco tu jest cholernie zimno.- zadrżałam z grymasem na ustach.
-To cie rozgrzeje.- ujął moją twarz w swoje duże dłonie i delikatnie musnął moje wargi, po czym coraz bardziej zachłannie wpijał się w nie, niczym pijawka.
-I jak cieplej- odsunął się ode mnie tak że stykaliśmy się czubkami nosów.
-Mhm..- przegryzłam wargę, rumieniąc się.
~*~
Weszliśmy do starego pokoju piłkarza cali mokrzy.
Tak właściwie, to ja nawet nie szłam bo piłkarz niósł mnie od połowy drogi.
Byłam tak senna że mało co nie zasnęłam w jego ramionach..
-To co idziemy spać?- spytał z cwanym uśmieszkiem.
-No raczej.- walnęłam go w bok za zboczone myśli.
-Auć..- udawał że go to bolało, a ja w tym czasie wyciągnęłam z jego szafy oficjalną bluzkę Borussi.
-Nawet tu je masz?- zmierzyłam go wzrokiem, a ten wzdrygnął ramionami i ruszył do łazienki.
-Otwieraj!- walnęłam pięścią o drewniane drzwi.
-Chcesz ze mną brać prysznic ?
-No raczej że NIE!
-No to po co każesz mi otwierać? 30 Minut.
-Chyba cię głowa boli!- wrzasnęłam a ten puścił wodę i już mi nie odpowiedział.
-Ugh..- usiadłam na łóżku z wielkim fochem na Reusa.
Siedziałam bezczynnie wsłuchując się w cisze panującą dookoła mnie.
To powoli może zaczynać uwierzcie..
-Wreszcie!- krzyknęłam, gdy wyszedł z ręcznikiem przewieszonym na szyi.
-Proszę bardzo- wskazał gestem ręki na łazienkę w której po chwili się znalazłam.
-Ooo..matko- zasłoniłam dłonią usta.
Wielka wanna cała wypełniona aż parującą wodą piana i świeczki.
Ludu.. a ja tak go potraktowałam.
Walnęłam się w czoło, wściekła na swoją głupotę.
Zanurzając się czułam każdą część swojego ciała.
To było takie przyjemne jak jeszcze nigdy.
Pomimo trudności jakie sprawiał mi gips, byłam uśmiechnięta i pełna nadziei że to już koniec moich wszystkich zmartwień.
Jutro wracam z Marco do domu i zostaje tam na stałe.
To powoli może zaczynać uwierzcie..
-Wreszcie!- krzyknęłam, gdy wyszedł z ręcznikiem przewieszonym na szyi.
-Proszę bardzo- wskazał gestem ręki na łazienkę w której po chwili się znalazłam.
-Ooo..matko- zasłoniłam dłonią usta.
Wielka wanna cała wypełniona aż parującą wodą piana i świeczki.
Ludu.. a ja tak go potraktowałam.
Walnęłam się w czoło, wściekła na swoją głupotę.
Zanurzając się czułam każdą część swojego ciała.
To było takie przyjemne jak jeszcze nigdy.
Pomimo trudności jakie sprawiał mi gips, byłam uśmiechnięta i pełna nadziei że to już koniec moich wszystkich zmartwień.
Jutro wracam z Marco do domu i zostaje tam na stałe.
~*~
Usłyszałem jak drzwi się otwierają i w nich ujrzałem ją.
Czarne koronkowe majtki, moja bluzka i włosy spięte standardowo w kuca.
Cinderella.. moja dziewczyna.
Do tej pory ciężko mi w to uwierzyć, bezbronna, krucha, śliczna, pełna pozytywnej energii.. IDEALNA.
I na dodatek cała moja.
-Dziękuje.- szepnęła wtulając się we mnie.
-Nie masz za co- uśmiechnąłem się całując ją w czoło.
-Śpij dobrze.- pogładziłem ją po głowie.
~*~
Błagam..błagam..błagam..!
Zabrać mnie od tych wariatów.
Jeszcze nie widziałam drużyny piłkarskiej która tak się zachowuje.
W ogóle nigdy nie widziałam drużyny piłkarskiej, ale mniejsza o to..
Jakub z Mario tańczyli na stole schlani w trupa.
Robert z Mortizem ledwo trzymając się na nogach pili kolejne drinki robione przez Kevina.
A cała reszta nie była lepsza.
Co chwile mieli jeszcze lepsze pomysły..
Wróciliśmy nie całe 6 godzin temu do domu, a oni zdążyli zorganizować taką imprezę w domu Błaszczykowskich.
Szczęście że Oliwki nie ma w domu, bo raczej nie mogli by aż tak się wygłupiać.
Siedziałam na kolanach Marca pijąc drinka zrobionego przez Agatę.
Tak, ta osoba była najbardziej zadowolona z mojego powrotu, nie żeby reszcie coś nie pasowało.. po prostu z nią zżyłam się najbardziej.
-Gramy w butelkę !- usłyszałam czyjś krzyk, a po chwili na dół zbiegł Łukasz ze szklanym przedmiotem w ręku.
-Tak!- wrzasnął uradowany tą wiadomością Kuba.
Widziałam minę Agaty, gdy na niego patrzyła.
Współczułam jej i to bardzo, bo jutro ona będzie musiał donosić mu wodę i tabletki, a nie jego kumple którzy doprowadzili go do tego stanu.
-Dobra.- machnął ręką Lewandowski.
Wszyscy pomału zbieraliśmy się w kółku, jak do domu wszedł Marc i Amber.
Cholera kto ich tu zaprosił!?
Usiedli nie daleko mnie i czekali na rozwój wydarzeń.
Kilka kolejek beze mnie i Marco co bardzo nas cieszyło.
-No to teraz ja!- krzyknął Mario i zakręcił.
Tylko nie ja. Proszę !
-Cind- uśmiechnął się cwaniacko, a ja stojąc kilka metrów od niego czułam znienawidzoną woń czystej wódki.
-Tak słucham cię ?- wyszczerzyłam się ukazując szereg białuch ząbków.
-Pytanie czy wyzwanie?- spytał unosząc lewą brew do góry.
-Pytanie.- posłałam mu buziaka z ręki, i żeby nie wybuchnąć śmiechem, przegryzłam od środka policzki.
-Czy łączyło cie coś z Marciem ?- zerknął na Bartre następnie na mnie i założył ręce na klatkę piersiową.
Skąd mu się wzięło to pytanie?!
-Yyy..ja..yyy..tak.- zaczęłam się jąkać nie wiedząc czy kłamać czy mówić prawdę.
Jednak to drugie wzięło górę.
Wszyscy patrzyli na mnie z otwartymi szeroko oczami, zapanowała ciężka do przerwania cisza.
-Co?- Reus nie mógł w to uwierzyć, wstając z fotela za mną, szybko chwycił mnie za rękę i zaprowadził na taras.
-Ty i Bartra!? Mój najlepszy przyjaciel.
Cinderella!- nie mógł się opanować.
-Marco, to był jeden pocałunek pod wpływem impulsu, on nic dla mnie nie znaczy.- podeszłam bliżej niego i wtuliłam w jego tors.
Słyszałam nierównomierne bicie jego serca, które z sekundy na sekundę stawało się coraz cichsze i spokojniejsze.
Objął mnie swoimi ramionami i schował twarz w moich rozpuszczonych włosach.
-Nie chcę przez taką głupotę cie stracić.- wymamrotałam żałośnie.
-Nie stracisz.- wyszeptał delikatnie muskając skórę mojej szyi.
-Wiem że powinnam ci to wczoraj powiedzieć, ale nie potrafiłam
-Rozumiem cię- odparł przekonująco obejmując mnie mocniej w pasie.
A cała reszta nie była lepsza.
Co chwile mieli jeszcze lepsze pomysły..
Wróciliśmy nie całe 6 godzin temu do domu, a oni zdążyli zorganizować taką imprezę w domu Błaszczykowskich.
Szczęście że Oliwki nie ma w domu, bo raczej nie mogli by aż tak się wygłupiać.
Siedziałam na kolanach Marca pijąc drinka zrobionego przez Agatę.
Tak, ta osoba była najbardziej zadowolona z mojego powrotu, nie żeby reszcie coś nie pasowało.. po prostu z nią zżyłam się najbardziej.
-Gramy w butelkę !- usłyszałam czyjś krzyk, a po chwili na dół zbiegł Łukasz ze szklanym przedmiotem w ręku.
-Tak!- wrzasnął uradowany tą wiadomością Kuba.
Widziałam minę Agaty, gdy na niego patrzyła.
Współczułam jej i to bardzo, bo jutro ona będzie musiał donosić mu wodę i tabletki, a nie jego kumple którzy doprowadzili go do tego stanu.
-Dobra.- machnął ręką Lewandowski.
Wszyscy pomału zbieraliśmy się w kółku, jak do domu wszedł Marc i Amber.
Cholera kto ich tu zaprosił!?
Usiedli nie daleko mnie i czekali na rozwój wydarzeń.
Kilka kolejek beze mnie i Marco co bardzo nas cieszyło.
-No to teraz ja!- krzyknął Mario i zakręcił.
Tylko nie ja. Proszę !
-Cind- uśmiechnął się cwaniacko, a ja stojąc kilka metrów od niego czułam znienawidzoną woń czystej wódki.
-Tak słucham cię ?- wyszczerzyłam się ukazując szereg białuch ząbków.
-Pytanie czy wyzwanie?- spytał unosząc lewą brew do góry.
-Pytanie.- posłałam mu buziaka z ręki, i żeby nie wybuchnąć śmiechem, przegryzłam od środka policzki.
-Czy łączyło cie coś z Marciem ?- zerknął na Bartre następnie na mnie i założył ręce na klatkę piersiową.
Skąd mu się wzięło to pytanie?!
-Yyy..ja..yyy..tak.- zaczęłam się jąkać nie wiedząc czy kłamać czy mówić prawdę.
Jednak to drugie wzięło górę.
Wszyscy patrzyli na mnie z otwartymi szeroko oczami, zapanowała ciężka do przerwania cisza.
-Co?- Reus nie mógł w to uwierzyć, wstając z fotela za mną, szybko chwycił mnie za rękę i zaprowadził na taras.
-Ty i Bartra!? Mój najlepszy przyjaciel.
Cinderella!- nie mógł się opanować.
-Marco, to był jeden pocałunek pod wpływem impulsu, on nic dla mnie nie znaczy.- podeszłam bliżej niego i wtuliłam w jego tors.
Słyszałam nierównomierne bicie jego serca, które z sekundy na sekundę stawało się coraz cichsze i spokojniejsze.
Objął mnie swoimi ramionami i schował twarz w moich rozpuszczonych włosach.
-Nie chcę przez taką głupotę cie stracić.- wymamrotałam żałośnie.
-Nie stracisz.- wyszeptał delikatnie muskając skórę mojej szyi.
-Wiem że powinnam ci to wczoraj powiedzieć, ale nie potrafiłam
-Rozumiem cię- odparł przekonująco obejmując mnie mocniej w pasie.
~*~
Rano obudziłam się ze strasznym bólem głowy.
KAC MORDERCA NIE MA SERCA !
Ześlizgnęłam się z łóżka i człapiąc po schodach z kulą znalazłam się w kuchni.
Wyciągnęłam z szafki proszki przeciwbólowe i popiłam dużą ilością źródlanej wody.
Nie wypiłam za dużo, a złapał mnie tak potworny ból głowy.
Ciekawa jestem w takim razie jak trzymają się chłopacy z drużyny Marco.
Włączyłam radio i stwierdziłam że czas najwyższy coś zjeść bez odruchu wymiotnego jak w domu rodziców Reusa.
Jego mam gotowała bardzo dobrze, ale jej pytania do mojej osoby sprawiały że odechciewało mi się połykać to co miałam w buzi.
Była strasznie oschła do mnie i nie wiedziałam czym to jest spowodowane.
Jego tata na początku zdawał mi się gorszy, ale pomyliłam się co do tej osoby.
Ta część rodziny jest najbardziej gościnna i kulturalna, ta druga nie koniecznie.
-Powiem to jednym tchem, to czysta formalność i ty o tym wiesz. Dawno już jak te dwie flagi na wietrze miotamy się.- nuciłam krojąc bułki i smarując masłem.
Nagle jednak ucichłam słysząc pukanie do drzwi.
Podeszłam do nich i lekko uchyliłam.
Stała w nich Camila miała posiniaczoną twarz..
Nie wypiłam za dużo, a złapał mnie tak potworny ból głowy.
Ciekawa jestem w takim razie jak trzymają się chłopacy z drużyny Marco.
Włączyłam radio i stwierdziłam że czas najwyższy coś zjeść bez odruchu wymiotnego jak w domu rodziców Reusa.
Jego mam gotowała bardzo dobrze, ale jej pytania do mojej osoby sprawiały że odechciewało mi się połykać to co miałam w buzi.
Była strasznie oschła do mnie i nie wiedziałam czym to jest spowodowane.
Jego tata na początku zdawał mi się gorszy, ale pomyliłam się co do tej osoby.
Ta część rodziny jest najbardziej gościnna i kulturalna, ta druga nie koniecznie.
-Powiem to jednym tchem, to czysta formalność i ty o tym wiesz. Dawno już jak te dwie flagi na wietrze miotamy się.- nuciłam krojąc bułki i smarując masłem.
Nagle jednak ucichłam słysząc pukanie do drzwi.
Podeszłam do nich i lekko uchyliłam.
Stała w nich Camila miała posiniaczoną twarz..
"Jeśli nie masz wyboru pozostaje Ci przetrwać, jeśli masz przejebane, to zęby zaciśnij, nie płacz."
~*~
Wow! Napisałam wreszcie ten rozdział :D
Jednak wiem że jest do dupy i krótki :/
Ale cieszy mnie liczba komentarzy dziewczyny 13?!
Postarałyście się za co dziękuje <3
A rozdział macie dzięki dwóm osobom które mnie mobilizują.
Tak mnie nogi wczoraj po dyskotece bolały a zamiast spać pisałam dla was ! :* mam nadzieje że docenicie prosto od serducha rozdział :D
A teraz czekam na 14 kom, bo wiem że tyle was jest i na następną niedziele macie naxta <3
*.*
BOSKI ^.^ Oby tak dalej :* Kochana jestem z ciebie dumna.
OdpowiedzUsuńps. Głowa do góry wiesz o co chodzi ;> ;**
Jeju... Poświęciłaś się dziewczyno za co jestem ci wdzięczna. ;*
OdpowiedzUsuńJessuu... Myślałam, że to pytanie Mario w jednodniowym związku Marco i Cind coś się zmieni.. Na gorsze. :(
Tak, to prawda... Krótki, ale boski.
A Barta... Ehh.. :/ Coś mi się wydaje, że namiesza i to namiesza dużo.
Mam nadzieję, że moje przypuszczenia się nie spełnią. ;)
Już nie mogę doczekać się następnego! ;*
Całuski.. ;**
Świetny rozdział !
OdpowiedzUsuńCzekam na next :)
Jejkuu,dziękuje,że napisałaś ten rozdział!
OdpowiedzUsuńTwoje blogi są najlepsze i mogę to napisać z wielką przyjemnością :')
Właściwie to też sądze,że Bartra namiesza i to dużo,ale może jednak się mylę.
Cóż czas pokaże!:D
Tymczasem lecę,dziękuje jeszcze raz i życzę dużo weny!:*
Cud, miód, malina
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć
Jest cudny!
Kochana gratulacje ;)
Życzę weny i czekam z niecierpliwoscią na kolejny
Normalna ^.^
W końcu tu dotarłam:)
OdpowiedzUsuńMam złe przeczucia co do Bartry. Mam nadzieje, że się myle aczkolwiek po adresie strony wnioskuję że nie.
Mimo wszystko nie będę krakać tylko poczekam na nn <3
Świetny jej :))
OdpowiedzUsuńcoś czuję, że Bartra jeszcze namiesza mmm :D
czekam na nn :3
Ten odcinek był cudowny! Tylko mam ochotę Cię zamordować za to, że taki krótki :P
OdpowiedzUsuńOj Bartra chyba zacznie mieszać.. :D
No nic nie dowiem się dopóki nie napiszesz nic dalej. Także nie trzymaj mnie w niepewności i szybko dawaj nexta <3
A tymczasem zapraszam do mnie na rozdział 15;)
Całusy <3
http://kopciuszek-na-boisku.blogspot.com/
kolejny genialny i kolejny taki króciutki!
OdpowiedzUsuńprzeczytałam go kilka razy, bo mam straszny niedosyt, hahaha :(
mam nadzieję, że następy będzie odrobinkę dłuższy i nie będe się uczyć Twoich rozdziałów na pamięć! :)