poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 4 "Ból zmienia ludzi!"



~*~
Jego oddech przyprawił ją o nie małe dreszcze.
Patrzyła w jego oczy i widząc w nich dziwny błysk, wyrwała się z jego objęcia, poprawiając, jakby pogniotły się jej ciuchy albo zakurzyły.
-Co się wczoraj wydarzyło, bo mało pamiętam?- speszona swoją twarz zakryła włosami, najzwyczajniej zwieszając ją w dół.
-No się nie dziwie że nie pamiętasz, bo to właściwie stało się dziś i byłaś bardzo wstawiona.- dotknął jej podbródek, po czym pociągnął do góry że spoglądała na jego oczy.
-Ja wstawiona? Chyba po dwóch szklankach soku pomarańczowego!- wrzasnęła lekko poirytowana, bo nie piła od tak, bez większej potrzeby.
Jednak przyciszyła ton, gdy znów zakręcił się jej świat przed oczami.
-Nie byłaś? Sorry, ale trudno mi w to uwierzyć.- słysząc to gwałtownie odwróciła się w drugą stronę i przełknęła głośno ślinę.
Skont  nagle on takie coś wypalił?
Nie wierzył jej?!
To nie tak, po prostu wyglądała na taką.
Chwytając ją za rękę, przyciągnął ją do siebie, odwracając.
-Dobra wierzę ci, ale to wyglądało inaczej, więc sam już nie wiem!- wiercił dziurę w jej brzuchu tym spojrzeniem pełnym niepewności.
-Nie musisz mi wierzyć! Nie zależy mi na tym, lecz chcę wiedzieć co się stało?!- była dość niepewna czy powie jej, choć czuła że jest bardzo fajny i może szybko złapać z nim kontakt.
-Za dużo sam nie wiem, widziałem jak ktoś na siłę chcę wepchnąć cię do auta, musiałem zareagować. Podbiegłem i przegoniłem ich, a ty opadłaś na chodnik. Próbowałem ci pomóc i na rekach zaniosłem na pobliską ławkę.
Wtedy powiedziałaś strasznie przymulona że nie chcesz wracać do domu..
-I przywiozłeś mnie tu?- wtrąciła się, rozumiejąc wszystko.
-Tak, ktoś chciał cię zgwałcić- słysząc to przegryzła wargę i choć miała nie płakać, świat poukładać, rzuciła się bezwładnie  w jego ramiona.
-Ciii... nie płacz, teraz nic ci nie grozi- schował twarz w jej blond lokach, nasycając się pudrowym zapachem jej perfum. Przesiąkły całe jej ciało.
Szlochała nie mogąc się opanować, krztusiła się łzami, żadne słowo chłopaka nie uspokajało ją na tyle żeby skończyła się jej rozpacz.
Do tej pory każdy dzień był lepszy, bicie ojca coraz mniej bolało, uśmiech częściej pojawiał się na jej pięknej twarzyczce.
Teraz wszystko znów się posypało! 
Ktoś chciał ją zranić, dla sowich seksualnych potrzeb, a może nawet lepiej, dla zabawy!
     ~*~
Gdy się uspokoiła zeszli na dół, piłkarz zaczął robić ciemną kawę, a ta mierząc go spojrzeniem siedziała na krześle przy wysepce.
-Proszę!- wyrwał ją z myślenia jego głos. Lekko zadrżała z tego powodu i leciutko się uśmiechając wzięła kubek.
-Dzięki- przegryzła lekko wargę, bo czarna ciecz była bardzo gorąca.

-Czemu tak wcześnie wstałaś?- spytał patrząc na zegarek, było 5 po piątej.
-Sama nie wiem tak jakoś nie mogłam spać, a zwłaszcza że nie wiedziałam gdzie jestem. Choć szczerze do tej pory nie zbyt wiem.- rozejrzała się dookoła.
Była pod wrażeniem jak wszystko do siebie pasuje, straszny luksus. Nie jak u niej w domu, tu spała po ciepłą kołdrą, a tam? Jeden, cienki pieprzony koc !
-No tak!- walnął się w czoło.
-Marco Reus- powiedział, wyciągając do niej rękę.
-Cinderella Montez- uścisnęła jego dłoń z uśmiechem na twarzy.
Nie wiedziała kim dokładnie jest jej rozmówca i tak. Lubiła grać w piłkę, ale nigdy nie interesowała ją Liga Niemiecka, ani klub z jej rodzinnego miasta.
-A ty przez co tak szybko wstałeś?- przerwała krępującą cisze.
Spojrzał na nią lekko zaskoczony, nie odzywała się do niego tak długim zdaniem od ponad godziny.
-Obudziłem się i zobaczyłem ciebie na balkonie, bo sięga on na dwie sypialnie, powoli wstałem i po cichu podszedłem, lecz gdy chciałem się spytać co się stało, zachwiałaś się i odruchowo cie chwyciłem.
        ~*~
Po dobrych kilku godzinach rozmowy, okazało się że mają dużo wspólnych tematów.
Gdy poszedł do łazienki, stanęła przed wielkim oknem w salonie.
Dopiero teraz zauważyła że strasznie pada i zbiera się na burze.
-Czemu akurat teraz?!- wymamrotała pod nosem, gładząc szybę.
-Co czemu teraz?- spytał zdezorientowany blondyn, stając za nią.
-Nic, zbiera się na burze, a muszę wracać do domu.- ledwo wydukała z siebie to zdanie.
-Chyba nie sądzisz że w takim deszczu pójdziesz pieszo? Przestanie, to pójdziesz do domu, a nawet jak pozwolisz odwiozę cię- uśmiechnął się cwaniacko w jej stronę.
-Noo.. nie wiem
-Chyba jednak wiesz i to jest stanowcze "Tak"- zaśmiała się na te słowa, ale postanowiła zostać.
Padało coraz mocniej, o szybę obijały się wielkie krople deszczu robiąc hałas i na dodatek grzmiało.
Usiadła na kanapie w salonie i okrywając się kocem leżącym w rogu narożnika, skuliła się w kłębek.
Nigdy nie miała szczęścia, ale żeby aż tak?!
Pierwszy raz gdy była tak potworna burza, była u kogoś. I to w dodatku ledwo poznanego, już w dziwnym przypadku, chłopaka!
Oparła się o poduszkę i po niej zjechała w dół, tak że teraz leżała.
Zaczęło błyskać, a piłkarz poszedł się przebrać z wczorajszych ubrań, nie mogła na to patrzeć i szybko zamknęła oczy.
Nawet sama nie wiedziała  kiedy zasnęła.
W krainie Morfeusza czuła się jak w bezpiecznym, szczelnym domu.
    Reus po dwudziestu minutach zbiegł na dół.
-Ale się roz..- zatrzymał się i widząc śpiącą Cind przestał mówić.
W pewnej chwili zawahał się, jednak podszedł do niej i okrył porządniej, żeby nie zmarzła.
Była kruchą istotką, bardzo drobną i śliczną, nie mógł pojąć jak ktoś chciał ją zranić.
Dziwiło go tylko to że w nocy nie chciała wrócić do domu.
Chwilę na nią jeszcze popatrzył i ruszył zrobić śniadanie.
Włączył dość cicho, ale dla niego słyszalnie radio.
       Obudził ją grzmot, powoli podniosła się do pozycji siedzącej i przeciągnęła niedbale.
Z kuchni usłyszała głos znajomej piosenki, idąc po cichu w jej kierunku zauważyła Marco robiącego kanapki, zgrabnie się przy tym ruszając.
-No brawo- zaczęła klaskać, gdy piosenka się skończyła tak jak i jego praca w kuchni.
-Długo tu stoisz?- lekko speszył się że widziała go, i zaczął patrzeć na w tej chwili bardzo interesujące płytki.
-Nie, ale bardzo ładnie tańczysz- posłała mu bialutki uśmiech od jej ząbków.

-Serio?- zdziwił się.
-Serio- podeszła bliżej niego.
W radiu poleciała bardzo fajna piosenka, chłopak podszedł i lekko ją pod głosił. 
-Zatańczysz?- spojrzał głęboko w jej niebieskie tęczówki.
-Yhm..- chwyciła jego dłoń w swoją.
Kumał każdy jej ruch, zarąbiście się razem bawili.
Obydwóch byli bardzo roześmiani, a zwłaszcza gdy piłkarz tańczył tak jak chciał, albo rzadko, ale jednak, mylił się w krokach.
Straszne dziwne rzeczy jednak zaczęły dziać się w tym momencie.
Słońce wyszło zza chmur, deszcz zaczął delikatnie tylko siać i wyszła tęcza.
   Co za dziewczyna, swą radością zaraziła go. 
Słodkim uśmiechem teraz oczarować chciała.
Zwariowana i szalona? Tak.
Spragniona życia nie liczyła mijających minut.
Wygłupiali się jak dawni znajomi, jakby znali się od lat. A naprawdę? To było niespełna kilka godzin.
Ważnych godzin w życiu każdego z nich.
Nie wiedzieli wtedy jeszcze że ostatni raz mogą się widzieć. Co dzieje się na zewnątrz.
~*~
Po zjedzeniu śniadania, opadli bezwładnie na łóżko, a chłopak zaczął skakać po kanałach.
Gdy trafił na mecz Borussi z Barceloną, jednak w trzy razy szybszym tempie zmienił program.
-Ej przełącz, lubię mecze Barcelony- powiedziała dość stanowczo.
Choć on nie zbyt chciał to zrobić, polubiła go nie wiedząc że jest piłkarzem, a nie dość że gra w tym spotkaniu to jeszcze strzelił bramkę na wagę remisu.
-Po co? To takie nudne i stare- zaczął się wykręcać.
-Niby czemu?
-Bo był remis 1:1
-Ale ja nie oglądałam- z cwanym uśmiechem, zaczęła zabierać mu pilota.
-Oddaj- oburzyła się jak małe dziecko, gdy nie mogła go przejąć.
Wtedy dokładnie przyjrzał się jej ręką.
Do tej pory nie zwracał na nie uwagi, a znajdowały się na niej bandaże.
-Co ci się stało?- ścisnął za mocno w miejscu ran jej rękę.
-Ał..- syknęła z bólu.
-Przepraszam ja nie chciałem- odsunął się lekko żeby nie zrobić jej krzywdy.
-Nic się nie stało, nie wiedziałeś- przez fale bólu, posłała mu ledwo zauważalny uśmiech.
-Odprowadzisz mnie do domu?!- spytała po chwili okropnej ciszy.
-Pewnie- westchnął głośno, kręcąc niedowierzająco głową.
Zranił ją!
Idiota! Mówiło coś w jego duszy.
   Całą drogę szli w ciszy, żadne z nich nie chciało zaczynać niepotrzebnej rozmowy.
Bardzo, ale to bardzo, potrzebowali tej ciszy, koiła ich lekko zranione serca.
Podchodząc do drzwi jej "ładnego" domu, spojrzeli na siebie.
-Dziękuje za wszystko- pocałowała go odruchowo, a zarazem nieśmiało w policzek.
-Nie ma za co- zaczął kręcić.
-Jest..- przytuliła go, po czym chwytając za klamkę, wysłała ostatnie dwa całusy z ręki.

-Pa..
~*~
Weszła do domu po cichu, ale przy schodach czekał na nią wściekły ojczym.
-Gdzie byłaś?!- spytał ostro.
-U Pauliny- zaczęła kłamać, żeby jak najszybciej pojawić się na górze.
-Nie kłam! Była tu po ciebie! Powtórzę pytanie, gdzie byłaś?- nie chciał jej odpuścić.
-Byłam u cioci Emili!- wolała dostać za nieposłuszeństwo niż przyznać się gdzie była. Bała się że ojciec wtedy mógłby zrobić coś Marco, a do ciotki (jej mamy siostry) miała zakaz wychodzenia.
-Jak mogłaś. Podważasz moje zdanie!- chwycił ją za bluzkę, po czym mocno uderzył w twarz.
-Na następny raz będziesz wiedziała co robisz!- wysyczał jej do ucha, a ta łapiąc torebkę, pobiegła na górę.
Nie będąc niczego świadoma, rozwinęła bandaże i sięgnęła do górnej szafki po żyletkę.
Rany które miała już zarastały, ale w tym momencie zaczęła je rozdrapywać.

Krew lała się po całej podłodze, szlochała patrząc na siebie w lustrze.
Jej ubranie całe pochlapane czerwoną, wręcz czarną substancją.
W głowie miała tylko "Teraz i już, nie będziesz musiała cierpieć".
Powtarzała to jak w amoku, telefon jej dzwonił chyba z ósmy raz, rzuciła nim o ścianę, a jego szybka pękła. 
Siedem lat nieszczęścia? Nie, chciała umrzeć teraz!
Bawiła się w rękach ostrym jak brzytwa przedmiotem.

Nie potrzebowała na to siedmiu lat katorgi.
Powoli przyłożyła żyletkę do ust. 
-Kończymy ze sobą- wyszeptała,  próbując ścisnąć usta prosto na nią, ale nie była w stanie swoich słodkich ust rozciąć.
Rozpaczliwie krzyczała przez słone łzy.
Obróciła kilka razy ostrze i zrobiła najdłuższą świeżą ranę.

      "Miłość do życia znów wygrała!"





~*~
Hey:) Przepraszam ze taki długi, ale nie miałam jak go skrócić.
Myślę że aż tak fatalny nie jest!
Mi się podoba początek i końcówka, środek mógł być lepszy :/
No nic, niedługo szkoła dlatego pasuje mi że nawet jest taki długi bo w trakcie roku szkolnego jak będzie taki, to będzie święto.
:*
No nic za ostatnie komentarze muszę podziękować. Najwięcej do tej pory.
Może pobijecie kolejny rekord 13 komentarzy a nowy rozdział będzie dłuższy niż ten i pojawi się w czwartek :D
Ale to będzie wyjątek że będzie długii..
Poleca wam jeszcze kilka fajnych blogów tak jak ostatnio i spadam..
<3 
Ps. Marc pojawi się w nowym rozdziale już :D 

poderfcbarcelona.blogspot.com
-Marc Bartra.
perrospuedetodo.blogspot.com
-Marc Bartra napisany przez boską dziewczyne. Potrafi zmotywować mnie jak i samą siebie.
kopciuszek-na-boisku.blogspot.com
-Neymar. Kopciuszek i piękny hotel zamiast zamku. Kochany młodszy brat, wuja i Barcelona <3
sama-jestem-narkotykiem.blogspot.com
-Piękny początek super bloga o Marco Reusie. 





11 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana rozdział jest świetny, cudowny, przepiękny, nieziemski, wspaniały, fantastyczny, boski, doskonały, słodki, rozkoszny, kapitalny, rewelacyjny, wyborny. Jest jak z B A J K I *-* Cinderella jest bardzo silną kobietą i za to ją podziwiam. Mam nadzieję, że jej życie w końcu nabierze kolorowych barw. Niech ktoś ją "uratuje" z tego okrutnego życia. Marco taki opiekuńczy, taki słodki, taki idelany *-* Nie chciałabym wiedzieć co by się działo, gdyby nie uratował jej z rąk oprawcy. To mogłoby się skończyć fatalnie.. Jeszcze do tego ten okrutny ojciec ._. Przecież to zwykły kat ;_; Uwielbiam tego bloga i czekam z niecierpliwością na następny rozdział < 333

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny, ale szkoda, że się tnie :/ Jak to czytałam aż miałam dreszcze i sb to wyobraziłam :/ Życzę weny :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurczę Marco taki słodki! *-*
    Serio Cinderella jest bardzo wytrwała i silna,ej niech w końcu coś jej się dobrego trafi!
    Naprawdę mi się podoba i jest po prostu boski!:*
    Niestety nie mogę się zbytnio rozpisywać bo jestem na telefonie :/
    Pozdrawiam i życzę dużo weny!♥

    OdpowiedzUsuń
  5. I DOBRZE, ŻE JEST DŁUGI, BO MOŻNA WIĘCEJ CZYTAĆ. ♥
    Świetnie piszesz, masz taki lekki i przyjemny styl pisania. :)
    Kochany Marco, jeju.
    Czekam na następny. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietnie się czytało, czekam na następny i niech ona sobie już nie robi krzywdy, bo przeżywam każdą ranę razem z nią :C Pozdrawiam MaLinA

    OdpowiedzUsuń
  7. łał dopiero teraz przeczytałam wszystko i bardzo mi się podoba jet cudowne <3
    rozumiem przez co przechodzi ale to nie ma sensu Marco musi jej pomóc
    czekam na nowy i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana moja <3 Co tu dużo pisać, odcinek jest świetny i nawet nie przepraszaj, że długi bo to akurat zaleta :)
    Rzeczywiście początek i koniec są świetne, ale środek też nie pozostaje w tyle :)
    Ahh Marc jest uroczy *-*
    Mam jednak nadzieję, że główna bohaterka odnajdzie sens życia, odżyje i nie zrobi sobie krzywdy. :)
    Czekam na nexta z nieukrywaną niecierpliwością :) <3
    Buziaki :*

    P.S. Dziękuję za miłe słowa na temat mojego bloga, może ktoś pokusi się o przeczytanie ;) :*

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja uwarzam, ze Cinderella nie jest silna. Jest slaba i nie potrafi radzic sobie ze swpimi problemami. Nie mowie tego w zlym kontekscis, ale jakby byla silna to by sie nie ciela. Ale to tylko moje zdanie.
    W ogole nie potrafie sobie tego wyobrazic. Ja na przyklad nie potrafilabym pociac sie.
    A Marco... Slodki. Kochany. Opiekunczy. Nie wiem co jeszcze... Chyba idealny...
    Nie rozumiem tylko tego zdania. "Nie wiedzieli wtedy jeszcze, ze ostatni raz moga sie widziec."
    Czyli, ze juz sie nie spotkaja? Niepokoi mnie to.
    Mam nadzieje, ze Cinderella i Marco jeszcze sie spotkaja.
    Niecierpliwie czekam na nn. ;))

    Buziaczki... ;**

    Ps. Moglabys informowac mnie o nowych rozdzialach tylko na ask'u? Wchodze na niego reguralnie, wiec bylabym wdzieczna jakbys na nim mnie informowala. ;))

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże to było cudowne!! Zakochałam się . Rozdział mistrzostwo świata. Kochana !
    Mam nadzieję że Cinderella uwolni się od swojego 'taty' . Nie rozumiem jak można tak traktować kogoś z rodziny.......
    Czekam na next . Buziaczki kochana ;****

    PS Dziękuje za polecenie mojego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudny kochana
    Brak mi słów, aby go opisać
    Cud, miód, malina :*
    Już nie mogę doczekać się kolejnego
    Normalna ^.^

    OdpowiedzUsuń